Dzień Zaduszny

Spread the love

Ddzień Zaduszny

Jest taki dzień w ciągu roku, gdy smutne nekropolie pokryte do tej pory zżółkniętymi liśćmi, budzą się do życia, jak rośliny na wiosnę. Przystrojone kolorowymi kwiatami wieńców i chryzantem, wplecionych w krajobrazy szarych grobów i kamiennych pomników, jakby chciały z wszystkich sił wykrzyczeć: ?non omnis moriar? ? nie wszytek umrę!

Jest taka noc, gdy cmentarze i miejsca spoczynku tych, co już odeszli rozświetlają miliony maleńkich ogników, zlewając się z daleka w nieodgadnione tajemnicze światło, które przyciąga wzrok i zmusza do refleksji. Światło, które porusza, jak ów płomień na gorejącym krzaku, który płonąc nie trawił drzewa i przed wiekami wzbudzał nadzieję i wiarę, że niewola tych, co Bogu ufają, nie może trwać wiecznie, bo Ten, Który Jest ? jest tym, który był, i który przychodzi. Jest Bogiem, który usłyszy wołania swego ludu, a gdy czas nadejdzie, pospieszy mu z pomocą.

Tak i dziś, listopadowe chryzantemy broniące się przed zimnem i jesiennym wiatrem, trwające na wyznaczonych miejscach jak żołnierz na warcie, przypominają nam, słabym wątpiącym ludziom, że miłość silniejsza jest niźli śmierć, a wiara po tysiąckroć potężniejsza, niż największe zwątpienie.

Bo jakiż sens miałaby modlitwa, gdyby miała nie sięgać drugiego, lepszego świata? Cóż warte byłyby nasze łzy, ocierane nad grobem, spojrzenia w oczy bliskich sięgające serca, wzdychania, których niemymi świadkami są cmentarne drzewa, gdyby to, co kochaliśmy bardziej niźli własne życie, miała przypieczętować na wieki grobowa kamienna płyta?

Czy nasze wspomnienia i pamięć o zmarłych nie byłyby wówczas mniej trwałe niż obol wkładany do grobu, jako opłata za podróż na drugą stronę rzeki? Czy te wszystkie wierzenia ludów nieznających Chrystusa, nie byłyby jedynie próżnym, naiwnym wzdychaniem za rzeczywistością, która nie nadeszła? Za prawdziwą wiarą, bez której człowiek wciąż pyta o swe miejsce na ziemi, o to czy warto kochać, czy warto mieć nadzieję?

Jeśli więc świat nie jest tylko pomyłką w krainie istnienia, drwiną z naszych marzeń, planów i miłości, jeśli życie człowieka to więcej niż cyrkowa arena, gdzie każdy gra swą rolę bawiąc nieznanych widzów, jeśli śmierć nie jest tylko zwykłą morderczynią, odbierającą życie bez drżenia ręki i bez zawahania, to sens życia człowieka musi sięgać nieba, krainy, dla której warto zostawić to wszystko.

Jeśli wysiłek pokoleń, cierpienia dusz ludzkich przyobleczonych w zbyt kruche, słabe ciała, drżenia serc poruszonych miłością, których bicie niejednokrotnie zmieniało historię nie rozpadły się, jak ciała, złożone do ziemi, to gdzie są teraz Ci, których zapamiętaliśmy wraz z tymi, o których już dawno zapomniały następne pokolenia?

Jeśli życie znaczy więcej niż dzień, który minął, to czy ci, co odeszli, widząc jak wątpimy w sens tego, w co wierzyły całe pokolenia, nie wołają jak wołał ów człowiek, pragnący ostrzec swoich żyjących braci: ?Ojcze Abrahamie, spraw niech ktoś z umarłych wróci do świata żywych, aby przestrzec ludzi, by poprzez swe złe czyny, nie trafili przypadkiem na miejsce wiecznej kaźni??

Tego się nie dowiemy, póki nie przekroczymy granicy z krainą umarłych, lecz możemy jedynie skupieni na modlitwie, usłyszeć w głębi serc naszych jak, Bóg odpowiada: ?Mają Syna Mojego, jego słowa i ciało. Jeśli Jego miłość przybita do krzyża dla nich nic nie znaczy, nie sprawia że się zginają kolana grzeszników, jeśli On, obecny w sakramencie ołtarza próżno na nich czeka od dziesięcioleci, jeśli jego zwycięstwo nad śmiercią nie daje im nadziei, to choćby kto z umarłych stanął wśród nich żywy, raczej by go zgładzili w swej zatwardziałości, jak pragnęli zabić wskrzeszonego Łazarza, niż się nawrócili do Boga Żywego.

Pozostawieni sami na tej biednej ziemi z wiarą, co góry przenosi, nadzieją, która się spełnia ilekroć przed Barankiem serce otwieramy, i miłością, bez której człowiek jest prochem i niczym, chcielibyśmy jak Hiob sprawiedliwy wykrzyczeć: ?Ja wiem, wybawca mój żyje! Na ziemi wystąpi jako ostatni, a potem me szczątki skórą odzieje i oczyma ciała będę widział Boga? lecz jakaś dziwna siła wciąż nas powstrzymuje. Sprawia, że jak Apostoł, tęsknimy za szczęściem, lecz kiedy od nas zależy czy ten skrawek świata, na którym żyjemy, będzie wyspą nieba, czynimy nie raz z niego piekło, którego diabeł by się nie powstydził. Chcąc być bogami, którzy decydują o losach innych ludzi, ojczyzny i świata, nie raz jesteśmy bezradni, jak ziemia wobec morza oraz nawałnicy, gdy życie nam się rozpada i jak woda przez palce płyną kolejne lata.

Z dnia na dzień będąc bliżej dnia, w którym aniołowie zachęceni śpiewem tej pogrzebowej pieśni, powiodą nas ku wrotom Przedwiecznej Miłości, zapominamy o tym, co jako jedyne wówczas będzie się liczyć.

Odpychając od siebie powiew Bożego Ducha upodabniamy się do ducha świata, który szybko przemija. Chcąc zatrzymać na wieki, życie które ucieka, tracimy jedyną jaką mamy, bezpowrotną szansę, aby zapisać rylcem twardszym niźli diament, nasze imię w Księdze gdzie są imiona Żyjących. Dopiero patrząc na groby, zastygłe ludzkie mogiły, zaczynamy rozumieć, co naprawdę jest ważne, co zostanie po nas, gdy robak stoczy ciało, a dusza wróci do tego, który dał jej początek. Czy wówczas ci, dla których dziś żyjemy, na widok których serce szybciej nam bije, którym chcemy naszym życiem uchylić bramy nieba i zostawić dorobek żywota, tak skrzętnie gromadzony przez całe lata życia, dostrzegą w naszych mogiłach, coś więcej, niźli przeszłość? Czy zamówią mszę świętą, zmówią pobożnie różaniec? Czy w listopadowy, zimny i dżdżysty poranek, wystawią na kaprysy pogody swe delikatne ciała, by kwiat położony na grobowej płycie ludziom przypominał, że miłość jest większa od śmierci? Czy zapalą tę lampkę, która wraz z innymi zleje się w płomień nadziei? Czy na myśl o latach wspólnie na ziemi spędzonych, popłynie po ich policzkach łza po Ojcu i matce? Czy wreszcie tę ciszę, przerywaną podmuchami wiatru i pęknięciami płonących szklanych zniczy, rozproszą słowa, które będą wtedy dla nas cenniejsze niż złoto całego świata: ?Wieczny odpoczynek racz dać im Panie, a światłość wiekuista niech na wieki im świeci??.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Oblicz: * Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.