Ksiądz dalej z uśmiechem? Usłyszałem od miej Pani, wraz z którą dzielę „dolę i niedolę” pracy w nowym gimnazjum, w którym obecnie katechizuję. Tak, dla wielu gimnazjum brzmi jak wyrok. Zresztą sam wiele razy reagowałem podobnie, kiedy inni księża czy nauczyciele mówili, że pracują w gimnazjach.
Jak się jednak okazuje, póki co przynajmniej, przeskok pomiędzy szóstymi klasami szkoły podstawowej a klasami gimnazjum nie okazał się dla mnie większym, niż należałoby się tego spodziewać ze względu na różnicę wieku. Co więcej w kwestii rzeczonego uśmiechu, właśnie jego chyba potrzeba moim nowym milusińskim najbardziej. Owszem, nie mam zamiaru publicznie wyrzekać się stanowczości, czasem nawet mocno podniesionego tonu, ale będę upierał się mocno, że uśmiech tym dzieciom jest potrzebny i to bardzo.
Po pięciu czy sześciu katechezach zaczynam dopiero bliżej poznawać moich milusińskich. Często na mój uśmiech odpowiadają szerokim uśmiechem. Tak szerokim, że gdyby nie uszy, niektórzy śmieli by się na okrągło. Co się jednak kryje za ich uśmiechami? Jak bardzo parcie na „bycie zauważonym za wszelką cenę” dojdzie do głosu w ciągu tego roku? Za wcześnie by nawet snuć tu jakiekolwiek przypuszczenia.
Pokolenie, które jakże często zwątpiło w miłość, zanim zdążyło dorosnąć, na przerwach aż „kipi” od „końskich zalotów”, zwracania na siebie uwagi, czasem wręcz wymyśla sposoby i preteksty, aby tylko przez chwilę przykuć czyjąś uwagę. Nie ważne czy rówieśników, nauczyciela czy księdza.
W czasie lekcji zresztą bywa podobnie. Wypracowuję więc od pierwszych dni nowe sposoby reagowania na sytuacje wymagające mojej uwagi. Raz podchodzę (zwłaszcza, jeśli akurat chwilowo leci krótka ilustracja filmowa) aby szepnąć uczniowi prośbę o schowanie telefonu, to znów innym razem patrzę w jego stronę i właśnie uśmiechem próbuję powiedzieć „przecież wiesz, o co chodzi”. Efekty? Jak w życiu, raz zadziała a raz nie.
Dziś proszę ucznia aby „nie ćwiczył kciuka” na lekcji, a on na to, że musi do dziewczyny napisać. Próbuję więc reagować starym, sprawdzonym tekstem: „jak kocha, to zaczeka”, na co słyszę: „nie w dzisiejszych czasach proszę księdza”.
Ot i cała konkluzja w temacie uśmiechu i wiary w prawdziwą miłość wśród części młodego pokolenia!