Miesięczne archiwum: kwiecień 2018

Pieśń o Małym Rycerzu

„Wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa

Pieśni o małym rycerzu

Choć mały ciałem, rębacz wspaniały

Wyrósł nad pierwsze szermierze

I wieki całe będą śpiewały

Pieśni o małym rycerzu…”

 

Przez całe wieki, jak świat daleki, byli i są bohaterowie. Ma ich każdy naród, i każda ziemia czci takich, którzy przychodząc do nas od czasu do przypominają nam o wartościach ważniejszych niż życie. Porusza nas ich życie, czyny, jakich dokonali, ale po wielokroć przemawia do nas ich śmierć.

Od kilku dni świat żyje walką o życie małego Alfiego  wbrew decyzji lekarzy, wbrew woli kreującego się na pana życia i śmierci brytyjskiego sądu. Dziś rano wszyscy, śledzący tę nierówną walkę małego chłopca z bezduszną machiną (nie)sprawiedliwości odczytali wpis ojca tego Małego Rycerza, w którym informuje, że jego synek odszedł.

Wielu z nas poczuło, że przegrało tę nierówną walkę. Oto cywilizacja śmierci zatknęła kolejny wieniec zwycięstwa, zdobywając kolejne, do tej pory zdawałby się, niezdobyte tereny. Roześmiała się w twarz nie tylko rodzicom chłopca, ale także Ojcu Świętemu, autorytetom Włoch i Polski, którzy zaangażowali się tę sprawę. Ciężko chore dziecko odebrane rodzicom, skazane na śmierć przegrało nie tylko z prawami natury, ale także z nieludzkim systemem totalitarnym, jakim jest tzw. „demokracja liberalna”. Czy zatem ponieśliśmy sromotną klęskę? Czy śmierć Małego Rycerza rozproszy tłumy protestujących na całym świecie? Czy zerwie ten niezwykły łańcuch serc, zjednoczonych w walce o coś znacznie więcej, niż życie śmiertelnie chorego chłopca? To zależy tylko od nas. Od motywów, jakimi kierowaliśmy się wyrażając współczucie, angażując się w internecie i życiu publicznym. Zanim  jednak powrócimy do swoich zajęć, nim stwierdzimy, że wszystko już zostało stracone, zanim wywiesimy białą flagę i poddamy się bez walki libertyńskiemu totalitaryzmowi, jaki spowija dziś Europę, mieniącemu się o ironio, jako liberalizm, wsłuchajmy się w pytania, na które warto, byśmy poszukali odpowiedzi.

Zatem, choć ugięci pod ciosem zadanym naszym wyobrażeniom o wolności, sprawiedliwości  i prawie, rozproszeni w przeżywaniu tej nietypowej żałoby, spoglądamy na zdjęcia dziecka, którego nawet nie znaliśmy. Nie widzieliśmy na oczy i nigdy nie wymienili z nim uśmiechu, nie uścisnęli ręki jego ojcu, nie zapytali matki o to, jak sobie radzi w tej rozdzierającej serce sytuacji.

Spoglądamy na Małego Rycerza, na którego wyrok wydało historyczne, potężne imperium, rządzące kiedyś ogromną częścią świata,  na Śpiącego Rycerza, przeciwko któremu system wysłał dziesiątki uzbrojonych funkcjonariuszy i ochroniarzy. Wprowadził ukrytą cenzurę i zapowiedział pozwy, przeciwko internautom.

Zatem, osłupiały i pełen niedowierzania, pytam ciebie, Aniołku, kim Ty jesteś?  Kim jesteś Mały Rycerzu, przeciwko któremu współczesny świat zmobilizował tak potężne siły? Czego bali się twoi wrogowie, krzyczący równie głośno, jak ci przed dwoma tysiącami lat, kiedy wołali: „my mamy prawo, a według prawa powinien on umrzeć”? Jaka moc spoczywa śpiąca dziecinko w twojej niemocy, że tylu ludzi przechodzących na co dzień obojętnie obok ludzkiego cierpienia i niewypowiedzianych tragedii, teraz zatrzymało się na chwilę w tym szalonym pędzie by wyrazić podziw dla twej nierównej walki, aby wesprzeć przełykających gorzką łzę twoich rodziców?

Spoglądam dziś na tych ludzi, którym moce ciemności zdają się ryczeć w twarz, czytam słowa niedowierzania i rozpoznaję obraz bólu i rozpaczy w twarzach nieznanych mi ludzi. I pytam, raz jeszcze pytam, ciebie, Mały Bohaterze, jaką prawdę chcą ukryć ci, którzy krzyczą na pierwszych stronach gazet o cierpieniach świątecznych karpi i torturach kur, znoszących jajka na wielkanocne pisanki, a teraz milczą, zaś ich milczenie wydaje się być bardziej wymowne, niż nasz wspólny krzyk żalu i rozpaczy.

Szukam pomiędzy natłokiem różnych newsów i bardziej lub mniej sprawdzonych informacji nazwisk polityków dumnie rządzących naszą ojczyzną i całą Europą, apelujących kilka tygodni wstecz o zakaz hodowli norek i innych futrzaków, oraz rozczulających się nad dramatem nieletnich zabieranych na polowania. Przegrzebuję kolejne strony w poszukiwaniu apeli do światowych trybunałów i pozwów składanych w zjednoczonej Europie, jak te, które składają „zatroskani rodzice” przeciwko fundacjom ukazującym prawdę o mordowanych przed narodzeniem dzieciach, gdyż gorszy to ich wrażliwe maleństwa i ukazuje przed czasem prawdę o świecie, w którym żyjemy na co dzień.

Szukam, ale jedyne co największe przeglądarki podpowiadają mi na kierowane zapytania, to jakże znane słowa polskiego artysty, których dźwięk jakoś dziwnie kołacze się w mojej głowie” „Europo, Pan nad Tobą płacze. Za trzydzieści srebrników kupujesz święty spokój…”.

Dziś „zostawiłeś swą tarczę”, Mały Rycerzu i poszedłeś na spotkanie z Wielkim Rycerzem, który jako jedyny zwyciężył już świat. Odniósł zwycięstwo nad grzechem i śmiercią. Dziś zostały nam tak skrzętnie sprzątane spod placówek dyplomatycznych UK świece, pluszaki i telefon głuchy. I słowa jakże dobrze nam Polakom znanego wiersza. „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. Śpieszmy się kochać tych, których skazano także w naszej ojczyźnie na śmierć, mimo, że nie zdążyli jeszcze się narodzić. Kochajmy maleństwa, które miały jeszcze mniej szczęścia, niż nasz Dzielny Wojownik, bo bez sądu, bez prawa do obrony i nawet fasadowego procesu, na żądanie matki wciąż zabija je się także w polskich klinikach.

Zatem?

„…Ty, któryś w boju i ty, coś w znoju

I ty, co liczysz i mierzysz

Wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa

Pieśni o małym rycerzu…”

 

P.S. Zapraszam na mszę św. w intencji o zwycięstwo cywilizacji życia oraz za rodzinę, przyjaciół Alfiego, oraz wszystkich zaangażowanych w pomoc i obronę życia.

Msza św. w kościele p.w. Nawrócenia św. Pawła w Lublinie 28.04.2018 o godz. 18.30 (https://www.facebook.com/events/444058062713643/)

Dla przebywających poza Lublinem będzie transmisja online. Link https://www.youtube.com/channel/UC5IWdc_rmRWJTUQFszKxPLA/live

Agonia cywilizacji

Śledząc doniesienia medialne od kilku kolejnych dni zastanawiam się, czy tytuł, jakim zacząłem ten wpis nie jest oby nazbyt optymistyczny. Kiedy dobiegła końca Druga Wojna Światowa, a okaleczona fizycznie i moralnie ludzkość próbowała na nowo poskładać porozbijany na kawałki świat, wielu mówiło o końcu cywilizacji. Oto ludzie ujawnili z całą mocą głębią swojej  nieprawości, jaką skrzętnie skrywała przez całe wieki nasza natura. Jakby mało było doświadczeń związanych z narodowym socjalizmem, nagle pół Europy znalazło się pod panowaniem socjalizmu w wersji sowieckiej. Pakt w Jałcie przypieczętował tragiczny podział tego, co jeszcze ocalało z wojennej zawieruchy.

Szukając resztek sprawiedliwości, obolała ludzkość urządziła spektakularny proces hitlerowskich zbrodniarzy w Norymberdze. Na nic zdały się wtedy argumenty obrony, że w Niemczech obowiązywało prawo, na podstawie którego oskarżeni działali, a wykonując rozkazy spełniali tylko swój żołnierski obowiązek. Wyroki, jakie zapadały, były dalekie od moralnego czy symbolicznego potępienia totalitarnego ustroju. W wielu wypadkach była to kara śmierci. Co ciekawe, podstawą tego procesu było prawo naturalne. Głębokie przekonanie, że prawo do życia, jest niezbywalnym prawem każdej istoty ludzkiej. Nie człowiek drugiemu je nadał i nie on może go pozbawić. Człowiek, czy zgadza się na to jakiś ustrój wymyślony przez szaleńca czy geniusza, jest kimś a nie czymś. Nikt też nie ma prawa kwestionować człowieczeństwa drugiego, bez względu na rasę czy wyznawaną przez niego religię. Prawo naturalne, uznaje prawo do życia za absolutny fundament wszelkich innych praw. Dopiero za prawem do życia idą inne niezbywalne prawa człowieka, takie jak do rodzicielstwa, poznania prawdy czy wyboru dobra. Człowiek jest istotą natury rozumnej i wolnej. Dopóki nie jest ubezwłasnowolniony czy zmanipulowany bierze odpowiedzialność za swoje czyny.

Dramat małego chłopca i jego rodziców, jaki obserwujemy od kilku dni, jest kolejną odsłoną wojny światów. Ścierania się cywilizacji życia z cywilizacją śmierci. Niestety, ludzkość przegrała już wiele bitew na tym polu walki. Od całych dekad obowiązujące w  wielu krajach, w tym w wielu wypadkach w Polsce, przyzwolenie prawne na zabijanie dzieci przed narodzeniem. W wielu krajach jest ono już rozciągane na uśmiercanie dzieci narodzonych, na eutanazję chorych i niesamodzielnych aż wreszcie co dostrzegliśmy przez chwilę, na ubezwłasnowolnienie ciężko chorego dziecka wbrew woli rodziców i uniemożliwienie szukania dla niego bezpiecznego miejsca gdzie indziej na świecie.

Słowa oburzenia, protesty pod konsulatami, maskotki, hasztagi, rozgrzany do czerwoności facebook, petycje do Jej Królowej Mości i …całkowita bezradność. Wyuczona przez lata i przetestowana przez gejowskich działaczy, zwolenników aborcji, różnej maści obrońców kornika, świątecznych karpi, norek i pszczół oraz wszystkiego, co nosi znamiona życia, wszystkiego, oprócz człowieka. Pytamy się, wprawieni w osłupienie, jak to możliwe? Kto aż tak nienawidzi rodzaju ludzkiego? Jak to się stało, że obudziliśmy się z przysłowiową ręką w nocniku, a ziemskie autorytety nadają sobie prawa, równe prawom starożytnych władców uważających siebie za bóstwa na ziemi?

Wczoraj wraz z Fundacją pod Damaszkiem ogłosiliśmy mszę św. w intencji Alfiego oraz o zwycięstwo cywilizacji życia. https://www.facebook.com/events/444058062713643/ Śledząc ruch na portalach społecznościowych, gdy chodziło o protest pod konsulatem, wysłanie petycji, czy spam nazywany tzw. łańcuszkiem szczęścia, udostępnień, zaproszeń i deklaracji wzięcia udziału, byłoby bez liku.  Jednak gdy chodzi o stanięcie przed Królem Wszechświata, my jako ludzie wierzący zwyczajnie odpuszczamy. Msza św. – jedyny taki moment, gdzie można stanąć na żywo pod krzyżem Chrystusa, i na Jego Święte Rany błagać o zmiłowanie nad szalonym światem, praktycznie przechodzi bez echa.

Nic więc dziwnego, że nasze protesty, apelacje i spektakularne pomysły przypominają krzyki skazańca w dźwiękoszczelnej celi, podczas gdy obok, w niezmąconym spokoju kreując się na panów życia i śmierci, przygotowują egzekucję nie tylko małego Alfiego, ale resztek cywilizacji opartej na fundamencie judeochrześcijańskim.

Warto więc pamiętać, że człowiek, który odrzuca Boga, ulega pokusie, że jemu należy się Tron Najwyższego, bardzo szybko spostrzeże się, że stał się niewolnikiem. Wtedy jednak często bywa już za późno. „Bo jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, jedynie na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.” Jeśli więc my, katolicy  odpuszczamy audiencję u Pana Świata, bardziej wierzymy w moc pluszowego misia czy petycji do Królowej, nie dziwmy się świat nas wyrzuca na margines i depcze jak zwietrzałą sól.