Znajomości. My Polacy, moglibyśmy powiedzieć bardzo dużo na ten temat. Ile można osiągnąć znając odpowiednich ludzi, to zdaje się być w dzisiejszych czasach tzw. tajemnicą poliszynela. Krążą o tym opowieści, anegdoty i tysiące historyjek opowiadanych w świecie realnym i w Internecie. Za powoływanie się na wysoko postawionych znajomych celem osiągnięcia osobistych korzyści, wytacza się procesy, wydaje wyroki, piętnuje się publicznie innych, samemu nieco zazdroszcząc, że brak nam samym takich możliwości.
Narzekamy więc na życie, czując się manipulowani i wykluczani. Dostrzegając nierówne szanse i brak perspektyw, ?w kraju krzyży i chleba, gdzie można kupi prawo na lewo, gdzie zło drwi z młodości?, jak w znanej piosence Rynkowskiego, poddajemy się z wolna i albo ulegamy retoryce zła, porzucając nasze wyniesione z domu i wyuczone na katechezie przekonania, albo gorszymy się światem, w którym żyjemy i z wolna stajemy się jego częścią, trybem w machinie owego grzechu społecznego, o którym nauczał św. Jan Paweł II. Zasłaniamy się czasami, w których żyjemy, tłumaczymy sobie uleganie wpływom zła trudną sytuacją na rynku pracy, sami się rozgrzeszamy, mówiąc, że w innym miejscu i w innych czasach bylibyśmy ludźmi prawymi i uczciwymi, lub gdybyśmy przynajmniej mieli odpowiednio postawionych znajomych, moglibyśmy przeciwstawi się mechanizmom prowadzącym do jak nazywał go św. Jan Paweł II ?grzechu społecznego?.
Zostałem poproszony o wygłoszenie dziś Słowa Bożego, ale także o zwrócenie się z prośbą do was drodzy bracia i siostry, o przekazanie 1% na działalność statutową Centrum Jana Pawła II. Ucieszyłem się z tej możliwości, licząc także na to, że będę mógł jeszcze w ostatniej chwili zaprosić Was do udziału w pielgrzymce dla uczczenia Roku Świętego Jana Pawła II, jaką organizujemy za półtorej tygodnia do Grobu Świętego Papieża. Jednak przygotowując to kazanie i wczytując się w słowa, jakie Kościół daje nam do rozważania dzisiejszej niedzieli, odczytuję w sumieniu inną, o wiele bardziej naglącą powinność. Chcę Was prosić, tej niedzieli, gdy Ewangelia ukazuje nam Chrystusa Zmartwychwstałego zwiastującego pokój apostołom, a drugie czytanie przestrzega przed grzechem i nieznajomością Chrystusa, chcę prosić Was bracia i siostry o rzecz o wiele bardziej naglącą i ważną. Proszę, byście pośród swoich znajomych, jakich macie, pośród bliskich, przyjaciół, czy chociażby znajomych na naszej klasie czy Facebook?u zawsze i w każdej sytuacji na pierwszym miejscu postawili Jezusa Chrystusa.
Czym jest zaś znajomość z Chrystusem, jeśli nie życiem według przykazań, życiem zgodnym z tak deprecjonowanym ostatnio sumieniem? O to wołał św. Jan Paweł II na polskiej ziemi dwadzieścia lat temu, kiedy widział, że przywiązanie do tradycji i sympatia dla jego osoby zaczyna rozmijać się z dokonywanymi przez nas życiowymi wyborami. Mówił do nas wówczas, dwadzieścia lat temu: ?Nasza Ojczyzna stoi dzisiaj przed wieloma trudnymi problemami społecznymi, gospodarczymi, także politycznymi. Trzeba je rozwiązywać mądrze i wytrwale. Jednak najbardziej podstawowym problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa. Dlatego Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia! Być człowiekiem sumienia, to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” (Rz 12,21). Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6,2).?
Drodzy bracia i siostry, jakże prorocze to słowa. Jak bardzo ważne i naglące, w czasach, kiedy relatywizm moralny wkrada się do naszych sumień i zatruwa je pokusą sukcesu ekonomicznego czy politycznego za cenę rezygnacji z przyjaźni z Chrystusem, a co za tym idzie rezygnacji ze starania się o budowanie ładu moralnego w naszym sercu, miejscach pracy, ojczyźnie i na świecie.
Tymczasem znajomość z Chrystusem jest prawdziwym gwarantem sukcesu liczonego nie w latach czy dekadach, ale liczonego na wieki! Kiedy bowiem przeminą nasze dni, gdy z naszych oczu spadnie zasłona oddzielająca to życie doczesne od wieczności, w chwili, kiedy wszystko, co było dla nas ważne trzeba będzie zostawić przed bramą wieczności, mogąc zabrać jedynie to, co się da przeliczyć na prawdziwe, duchowe zasługi mające wartość przed wszechmogącym Bogiem, będziemy prawdziwie szczęśliwi, z każdego dobrego uczynku i z każdego gestu życzliwości, jaki ofiarowaliśmy tym, w których odbiło się wyraźnie oblicze Chrystusa.
Umieć złożyć ofiarę z samego siebie, zdobyć się na postępowanie zgodne z sumieniem, wbrew postępującym trendom, czasem wbrew własnym, doczesnym interesom, wbrew znajomościom ziemskim i doczesnym, to ocalić tę najważniejszą ze znajomości, która jako jedyna będzie miała wartość w dniu sądu ? znajomość z ukrzyżowanym Panem, który dla nas poświęcił wszystko, poświęcił samego siebie! Na zakończenie pragnę przywołać raz jeszcze niezwykle wymowny fragment papieskiej homilii sprzed dwudziestu lat, odnoszącej się do spraw sumienia. ?Nasz wiek XX był okresem szczególnych gwałtów zadawanych ludzkim sumieniom. W imię totalitarnych ideologii miliony ludzi zmuszano do działań niezgodnych z ich najgłębszymi przekonaniami. Wyjątkowo bolesne doświadczenia ma pod tym względem cała Europa Środkowowschodnia. Pamiętamy ten okres zniewalania sumień, okres pogardy dla godności człowieka, cierpień tylu niewinnych ludzi, którzy własnym przekonaniom postanowili być wierni. Pamiętamy, jak doniosłą rolę odegrał w tamtych trudnych czasach Kościół jako obrońca praw sumienia – i to nie tylko ludzi wierzących!
Zadawaliśmy sobie w tamtych latach pytanie: „Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień?” Za jaką cenę „może”? Właśnie: za jaką cenę?… Tą ceną są, niestety, głębokie rany w tkance moralnej narodu, a przede wszystkim w duszach Polaków, które jeszcze się nie zabliźniły, które jeszcze długo trzeba będzie leczyć.
O tamtych czasach, czasach wielkiej próby sumień trzeba pamiętać, gdyż są one dla nas stale aktualną przestrogą i wezwaniem do czujności: aby sumienia Polaków nie ulegały demoralizacji, aby nie poddawały się prądom moralnego permisywizmu, aby umiały odkryć wyzwalający charakter wskazań Ewangelii i Bożych przykazań, aby umiały wybierać, pamiętając o Chrystusowej przestrodze: „Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mk 8,36-37).
Wbrew pozorom, praw sumienia trzeba bronić także dzisiaj. Pod hasłami tolerancji, w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się nieraz wielka, może coraz większa nietolerancja. Odczuwają to boleśnie ludzie wierzący. Zauważa się tendencje do spychania ich na margines życia społecznego, ośmiesza się i wyszydza to, co dla nich stanowi nieraz największą świętość. Te formy powracającej dyskryminacji budzą niepokój i muszą dawać wiele do myślenia.
Bracia i Siostry!
Czas próby polskich sumień trwa!
Musicie być mocni w wierze!
Dzisiaj, kiedy zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego i państwowego, pamiętajcie, iż zależy on przede wszystkim od tego, jaki będzie człowiek – jakie będzie jego sumienie. Dlatego wołamy:
„Przybądź, Duchu Święty (…).
Przyjdź, Światłości sumień! (…)
Obmyj, co nieświęte,
oschłym wlej zachętę.
Rozgrzej serca twarde,
prowadź zabłąkane (…)”.
Przyjdź, Światłości sumień!?