Miłosierdzie. Słowo, które budzi przed nami przeróżne skojarzenia. Wystarczy zamknąć oczy, aby w naszej wyobraźni pojawiły się twarze głodnych dzieci na drugim końcu świata, wyciągających w naszym kierunku dłoń, w ostatecznym geście rozpaczy, i w dogasającej nadziei, że jakimś CUDEM, ktoś okaże im miłosierdzie i przeżyją. To słowo, coraz częściej biegnie w kierunku naszych braci i sióstr ? wyznawców Jezusa Chrystusa z Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej i Azji, gdzie wyznawcy i głosiciele krwawej rozprawy z niewiernymi, mordują w bestialski sposób naszych braci i siostry za samą tylko wiarę w Jezusa Chrystusa, którzy giną i umierają w milczeniu, bo ich krzyk nie dociera dziś ani do wielkich tego świata, ani do nas, gdyż środki masowego przekazu wolą robić męczenników za słuszną sprawę z bluźnierców, niż ukazywać dramat mordowanych i prześladowanych chrześcijan.
Zamykając oczy, wołanie o miłosierdzie zdajemy się słyszeć także wokół nas, od ludzi zepchniętych na margines społeczeństwa, którzy nie mają już siły i wstydzą się prosić innych o wsparcie widząc samemu, że niekiedy najgłośniej pomocy domagają się ci, którzy mogliby ze spokojem jeść chleb zapracowany własnymi rękami.
Tyle, że ubóstwo, niesprawiedliwość i poczucie krzywdy, w jakim żyje dziś wielu ludzi, to tylko jedna strona oblicza współczesnego świata, spragnionego miłosierdzia, niczym wysuszona ziemia deszczu.
Zwracał na to uwagę już św. Jan Paweł II, w 2002 roku, kiedy przyjechał do Polski, aby dokonać poświęcenia Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Wołał wówczas do nas na krakowskich błoniach: ?Kościół od początku swego istnienia, odwołując się do tajemnicy Krzyża i zmartwychwstania, naucza o Bożym miłosierdziu, które jest rękojmią nadziei i źródłem zbawienia człowieka. Wydaje się jednak, że dzisiaj jest szczególnie wezwany, by głosić światu to orędzie. Nie może zaniechać tej misji, skoro wzywa go do tego sam Bóg przez świadectwo św. Faustyny. Może dlatego, że w. XX, mimo niewątpliwych osiągnięć w wielu dziedzinach, naznaczony był w szczególny sposób ?misterium nieprawości?. Z tym dziedzictwem dobra, ale też i zła weszliśmy w nowe tysiąclecie. Przed ludzkością jawią się nowe perspektywy rozwoju, a równocześnie nowe zagrożenia. Człowiek nierzadko żyje tak, jak gdyby Boga nie było. Uzurpuje sobie prawo Stwórcy do ingerowania w tajemnicę życia ludzkiego. Usiłuje decydować o jego zaistnieniu, wyznaczać jego kształt przez manipulacje genetyczne i w końcu określać granicę śmierci. Odrzucając Boże prawa i zasady moralne, otwarcie występuje się przeciw rodzinie. Na wiele sposobów usiłuje się zagłuszyć głos Boga w ludzkich sercach, a Jego samego uczynić ?wielkim nieobecnym? w kulturze i społecznej świadomości narodów. ?Tajemnica nieprawości? wciąż wpisuje się w rzeczywistość świata, w którym żyjemy.?
Dziś z perspektywy trzynastu lat od tamtych czasów, w dziesięć lat po śmierci św. Jana Pawła II, dostrzegamy jego prorockie spojrzenie na kwestię Bożego miłosierdzia. Oto współczesne misterium nieprawości, ukazuje nam w pełni współczesną nędzę człowieka. Oprócz niewątpliwego ubóstwa i życia w poniżeniu przez wielu ludzi, pod różnymi szerokościami geograficznymi świata, w sposób szczególny potrzebuje zwrócenia się w kierunku Bożego miłosierdzia, ze względu na nagromadzenie się owej nieprawości. Doczekaliśmy bowiem czasów, kiedy ci sami ludzie z jednej strony ogłaszają Rok Jana Pawła II, z drugiej zaś podejmują szereg inicjatyw godzących w rodzinę i ludzkie życie, w jego najbardziej bezbronnej, początkowej fazie. Ci sami ludzie pokazują się publicznie w świątyniach i na kościelnych uroczystościach, a następnie ulegają międzynarodowym naciskom ułatwiając szerzenie propagandy wymierzonej w rodzinę, gloryfikują sodomię, wbrew oczywistym faktom próbując w sercach dzieci i młodzieży zaszczepić przyzwolenie na demoralizację i życie bez zasad. W takiej sytuacji, ?doświadczając tej tajemnicy, człowiek przeżywa lęk przed przyszłością, przed pustką, przed cierpieniem, przed unicestwieniem. ? wołał św. Jan Paweł II w Krakowie ? Może właśnie dlatego przez świadectwo skromnej zakonnicy z Łagiewnik Chrystus niejako wchodzi w nasze czasy, ażeby wyraźnie wskazać na to źródło ukojenia i nadziei, jakie jest w odwiecznym miłosierdziu Boga.?
Czyż więc wczytując się na nowo w te prorocze słowa, sięgając do Dzienniczka św. Siostry Faustyny, biorąc wreszcie do ręki świętą Ewangelię, nie odnosimy wrażenia, że oprócz niewątpliwej konieczności zaangażowania na rzecz ubogich, potrzeba jeszcze większego zaangażowania nas, jako ludzi wierzących, na rzecz głoszenia orędzia Chrystusa Zmartwychwstałego? W czasach, kiedy coraz częściej dewiacje ukazuje się jako normalność, a normalność jako dziwactwo i przeżytek, gdy zło nazywa się dobrem, a dobro złem, kiedy publicznie głosi się kłamstwa na temat prawdziwej natury człowieka, a za nawet niewypowiedziane słowa próbuje się wytaczać procesy biskupom i świeckim katolikom, trzeba szczególnego przylgnięcia do Bożego miłosierdzia. Najpierw po to, aby samemu nie oszaleć i nie pobłądzić. By nie ulec owej propagandzie i nie zatracić swojej duszy w odmętach owego misterium nieprawości, o którym mówił i pisał Święty Papież. Po drugie, owo błaganie o miłosierdzie Boże, jest i musi być mocnym głosem modlitwy wszystkich wierzących w Chrystusa o nawrócenie piewców zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości. Zwłaszcza za ludzi zaangażowanych w sianie zgorszenia, rozpowszechnianie grzechów sprzecznych z naturą i sianie zamętu w sercach wierzących. Po trzecie, potrzeba nam głośnej i wytrwałej modlitwy o Miłosierdzie Boże, aby ludzie wierzący nie ulegli fałszywej doktrynie mylącej miłosierdzie Boże z przyzwoleniem na grzech. Czymś innym jest bowiem przeogromna miłość Chrystusa, który obmywa nas z grzechów swoją drogocenną krwią przelaną za nas i dla naszego zbawienia, czymś innym zaś jest relatywizowanie dobra i zła oraz utożsamianie miłosierdzia z przyzwoleniem na grzech i życie w grzechu. Nie na tym polega miłosierdzie Chrystusa, że patrzy bezczynnie, jak grzesznicy idą szeroką i przestronną drogą w kierunku zatracenia, lecz na tym, że Boża Opatrzność wykorzystuje każdą chwilę w naszym życiu, aby nas z powrotem przyprowadzić do Boga. To nie w porzuceniu wymagań i Bożego prawa objawia się miłosierdzie Boże, lecz doświadczamy go u kratek konfesjonału, w naszych kościołach jak i rozsianych po całym świecie sanktuariach, gdzie pielgrzymując, niejednokrotnie przeżywamy chwile nawrócenia i powrotu do Boga. Św. Jan Paweł II wołał w Krakowie: ?Trzeba aby Jego orędzie o miłosiernej miłości zabrzmiało z nową mocą. Świat potrzebuje tej miłości. Nadszedł czas, żeby Chrystusowe przesłanie dotarło do wszystkich, zwłaszcza do tych, których człowieczeństwo i godność zdają się zatracać w mysterium iniquitatis. Nadszedł czas, aby orędzie o Bożym miłosierdziu wlało w ludzkie serca nadzieję i stało się zarzewiem nowej cywilizacji ? cywilizacji miłości.?
Przed nami Rok Miłosierdzia, kolejna szansa dana nam od Boga, aby powróci do Tego, Który zanim przyjdzie jako Sędzia Sprawiedliwy, puka teraz do naszych serc jako Król Miłosierdzia. Nie zaprzepaśćmy jej!