Minął kolejny rok. Rok pracy, obaw i nadziei. Minął jak przeminęło bezpowrotnie kilka ostatnich lat, z których jeden miał być lepszy od drugiego, ale tak naprawdę sami chyba nie wiemy, jak długa jeszcze droga przed nami, byśmy spokojnie mogli spoglądać w przyszłość. Drodzy kochani, dzisiejszego dnia, gdy obchodzimy uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki, liturgia słowa obwieszcza nam wspaniałą wieść: ?Nie jesteśmy już niewolnikami, ale synami, a jeśli Synami, to i dziedzicami z woli Bożej?.
Na te słowa czekały całe pokolenia ludu wybranego, oczekując nadejścia pełni czasów. Jeszcze nie tak dawno wielu z pośród nas słysząc słowa Pisma: ?A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz Synem? pogrążało się choć na chwilę w zadumie i modlitewnej ciszy by westchnąć do Boga za utęsknioną wolnością. I oto minęło kilka lat i byliśmy świadkami jak zwycięstwo przyszło przez Maryję. Zmieniły się systemy, ustroje i sojusze, ale od tamtego czasu najbardziej chyba zmieniły się nasze serca i nasze myślenie.
Dziś już nikt nie rozlicza nas za to, że chodzimy do kościoła, z naszych świątyń zniknęli płatni donosiciele pozostający na usługach chorych ideologii, Ewangelię Chrystusową głosi się w szpitalach, szkołach, wojsku a nawet i więzieniach, a zrządzeniem Bożej Opatrzności my ludzie wierzący mamy nawet swoje Radio noszące Imię tej, co zetrze głowę węża. Tyle, że drodzy kochani, te słowa o wolności i Bożym Synostwie brzmią dziś mimo to jakoś dziwnie.
Coraz częściej zaczynamy zastanawiać się, jak zagospodarowaliśmy odzyskaną wolność, jak spożytkowaliśmy dany nam przez Boga czas?
Niepewność jutra wielu naszych rodzin z jednej strony, oraz niekończąca się i niczym niepohamowana pogoń za dobrami materialnymi z drugiej – sprawia, że czujemy się zagubieni, często oszukani. Sprawia to, że widzimy i słyszymy o rzeczach, które trudno zrozumieć, jesteśmy świadkami wydarzeń, które dziwią i niejednokrotnie przerażają.
W tym wszystkim zaś zamiast tym bardziej uciekać się do Boga, i szukać ratunku u Matki naszego Pana, pomału zapominamy o tajemnicy ?Boga z nami?, tego, który przyszedł na świat by dać nam nadzieję. Dziś świat już dłużej nie ogląda Polski rozmodlonej, ale coraz częściej widzi Polskę oddalającą się od Boga, uganiającą się za obcymi bożkami, które doprowadziły całą zachodnią cywilizację do moralnego kryzysu i załamania. Coraz częściej widzi się Polskę wolną politycznie, ale moralnie i duchowo coraz bardziej zniewoloną.
Nie da się bowiem inaczej nazwać niektórych zjawisk i wydarzeń, które coraz częściej stają się obrazem codziennym naszej rzeczywistości. Jeszcze nie tak dawno, uczestnictwo we mszy świętej niedzielnej mogło niejednemu zagrodzić drogę do awansu i kariery, a mimo to wielu, bardzo wielu nie dało się zastraszyć wypełniając po brzegi nasze świątynie, nie tylko od święta, ale każdej niedzieli. Dziś, mimo że czasy się zmieniły i nikt do kościoła chodzić nie zabrania, coraz więcej ludzi ze zwykłego lenistwa wybiera nie kończący się serial w telewizji lub zwykłe leniuchowanie zamiast Mszy świętej niedzielnej. Coraz więcej ludzi z wiadomych tylko sobie przyczyn przychodzi pod kościół, ale już dalej wejść nie chce, bo za ciasno, bo za duszno, bo nie modne. Bo i po co, skoro ich zdaniem rozmowę z kolegami, stanie pod płotem, czy niedzielną rewię mody też można nazwać byciem w Kościele, bo na pewno nie uczestnictwem we Mszy świętej. Ci ludzie zapomnieli już dawno, że Msza to Przenajświętsza Ofiara, że Chrystus na miejsce swego narodzenia wybrał ubogą stajnię a nie wygody. Zapomnieli, że być pod kościołem, czy w Kościele to jeszcze nie wszystko. Bo i nowonarodzonego Dziecięcia poszukiwali różni ludzie. Poszukiwali Mędrcy ze wschodu, by oddać mu cześć, ale szukał też Król Herod, by Go zgładzić.
?Całe życie chrześcijańskie jest pielgrzymowaniem do domu Ojca, którego miłość do każdego człowieka, a zwłaszcza do syna marnotrawnego odkrywamy każdego dnia?, uczy Ojciec Święty Jan Paweł II. Miłość tę trzeba jednak przyjąć zarówno jako dar, ale także jako zadanie. Patrząc w przyszłość nie można zapominać o przeszłości i teraźniejszości.
Zadając sobie pytanie: Jaki będzie ten rok, który rozpoczynamy, z obawą spoglądamy na problemy, z którymi nie udało się nam uporać w poprzednich latach. Pytamy się więc czy płacz i łzy ?przepitych rodzin?, opuszczonych dzieci i samotnych matek dalej będą mieszać się z beztroską propagandą przybierającą postać mody czy reklamy, popychającej ludzi do takiego właśnie życia, tak jak gdyby Boga nie było? Czy alkohol dalej dla tak wielu stanie się ważniejszy od chleba? Czy dalej za Judaszowe srebrniki w naszym Kraju będzie się sprzedawać ciała i dusze tych, którym grzech odebrał ludzkie twarze? Czy statystyki narkomanów i chorych na Aids zapełnią się na skutek naszego zaniedbania dziećmi z naszych rodzin? Ile małżeństw tego roku rozpadnie się jak domki z kart, pozostawiając w ich życiu bolesną krwawiącą ranę? Czy wracając do szkół dalej będziemy ubolewać, że ?uczeń przerasta mistrza?, nie swoją mądrością ale wolnością, czy raczej swawolą… Jak wielu ludzi będzie robić wszystko, by przypadkiem nie usłyszeć głosu z pobliskiego kościoła, kiedy będą czytane twarde słowa Ewangelii: ?głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twej duszy od Ciebie…?. Czy ci, co mają z Kościołem tyle wspólnego, że go zwalczają i krytykują dalej będą uczyć nas jak być katolikami każąc nam dać się zakrzyczeć, zrezygnować z najświętszych wartości i tradycji, byle by się dostosować, zunifikować. Słowem czy dalej będziemy brnąć w niewolę grzechu, oddalając się od źródła odwiecznej miłości którą jest sam Bóg?
Jaki będzie ten rok, który rozpoczynamy? Czy słowa o wolności i Bożym synostwie dalej będą przyćmione przez grzech i kłopoty dnia codziennego?
Tak bardzo pragnęlibyśmy, by ten rok okazał się rokiem spełnionych marzeń, rokiem spokoju nie tylko w kraju i na świecie, ale przede wszystkim w naszych rodzinach, zakładach pracy? tyle, że nie bardzo wiemy co możemy uczynić by tak się stało. Wszyscy pragniemy zmian na lepsze, ale niepewność jutra, bezradność, wszechobecność ogarniającego nas zła a przede wszystkim konieczność przemiany naszych serc i postaw wielokrotnie nas zniechęcają. Chcielibyśmy zmiany systemów i struktur, ale jakże często przyzwyczailiśmy się do zła w naszym życiu, przyzwyczailiśmy się do grzechu ?
Nie nauczyliśmy się jeszcze i nie przekonali, że grzech rodzi śmierć, że złe drzewo nie może wydać dobrych owoców. Nie nauczyliśmy się jeszcze, że chrześcijaństwo to wybór życia, to wolność prowadząca do Boga. W wielu przypadkach nie mamy wpływu na bieg wydarzeń i wydawać by się mogło, że patrzymy bezradnie na otaczającą nas rzeczywistość nie wiedząc co począć i jak stawić czoła trudom dnia codziennego. Nie zdajemy sobie sprawy, że otaczający nas grzech jest owocem wielu grzechów. Często grzechów nas wszystkich.
Narzekamy, że wielu ludzi ma serce jak głaz, nieczułe na nasze problemy, troski i zmartwienia, ale gdy okazuje się że droga przezwyciężenia tych problemów jest niełatwa, że może okazać się długa i męcząca by nastąpiła poprawa, nie starcza nam odwagi ją podjąć.
Byśmy mogli dobrze zagospodarować rozpoczynający się rok potrzeba naszego osobistego zaangażowania. Potrzeba naszego nawrócenia, bez oglądania się na innych. Trzeba uwierzyć, że z Bożą pomocą niemożliwe staje się możliwym, nieosiągalne osiągalnym. Nasza najnowsza historia jest tego największym dowodem. Dziś też trzeba uwierzyć. Trzeba się nam nawrócić. Na kryzys cywilizacji trzeba odpowiedzieć cywilizacją miłości. Musimy uwolnić się od zła i wybrać Boga, który jest Bogiem miłości. Uwielbić Go samego, i odnaleźć w braciach. Tylko wtedy będziemy mogli spokojnie spoglądać w najtrudniejszą nawet i niepewną przyszłość.
Dziś, na początku nowego roku, w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki prośmy Matkę Najświętszą, by nas nie opuszczała, choć my tak bardzo opuściliśmy Ją. Niech nas uczy, że nowoczesność i Europa, to nie swawola, gwałt i rozpusta, ale że Stary Kontynent to jej szczególna własność. Od Fatimy, przez Lourdes, La Salette, Jasną Górę po Ostrą Bramę… Niech uczy nas jak Jej korony uwitej z gwiazd dwunastu nie oddać ludziom złym o brudnych zatwardziałych sercach. By nie brakło dziesięciu sprawiedliwych, powstrzymujących swymi modlitwami karzącą rękę Bożego Syna. Niech błaganie z Jej sanktuariów rozsianych w Europie i na świecie wyjedna nam łaskę nawrócenia, byśmy już więcej nie mówili, że wszyscy kradną, że wszyscy kłamią, że wszyscy cudzołożą. By starczyło nam odwagi i sił do nawracania się każdego dnia, do zwracania się do Boga, dawcy wszelkiego życia i miłości. Bóg daje nam jeszcze jedną szansę kolejny nowy rok. Wykorzystajmy zatem tę łaskę i zacznijmy przemieniać nasze życie ?wypełniając wolę Syna?. Zróbmy wszystko, cokolwiek nam powie… Amen-