XXX ndzzwc – poświęcenie kościoła

Spread the love

Trzydziesta Niedziela zwykła Uroczystość rocznicy poświęcenia kościoła własnego

Świątynio, domu Boży wzniesiony spracowanymi rękami naszych ojców i matek, budowlo dająca nam poczucie obecności Boga, przypominająca, że my wszyscy też jesteśmy świątynią; monumentalną budowlą, stojąca już dwa tysiąclecia, zbudowaną z żywego kamienia na fundamencie wiary, nadziei i miłości?

Świątynio Boga Żywego, ludu Chrystusowy, Kościele złożony ze świętych i z grzeszników, pozwól mi dzisiaj zatrzymać się nad Tobą i pozwól mi  zrozumieć, dlaczego od czasu Twojego powstania byłaś znakiem sprzeciwu i zarzewiem sporu. Dlaczego kamień, odrzucony przez budowniczych rzekomo lepszego świata, stał się głowicą wegła, na której założona jesteś?

Miasto Święte, ludu Nowego Przymierza, czy i dziś Pan nie zapłakałby nad Tobą widząc, jak jesteś oskarżana o wszystkie zbrodnie świata, zmuszana, by ciągle przepraszać i uznawać swą winę i to nie przed Bogiem, bo to czynisz codziennie bijąc się w piersi i mówiąc moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina? Kościele, Żywa Budowlo dumna ongiś, a dziś odsądzana od czci i chwały, przez tych, co sami sumienie swe brukają po wielokroć bardziej obrzydliwymi grzechami, niż twe najbardziej niepokorne dzieci, lecz z butą i tupetem właściwym pogańskim władcom stroją się w sędziów Kościoła świętego wydając wyroki na głosicieli słowa?

Budowlo, założona na skale Chrystusowej, z bramami ongiś strzeżonymi pilnie, by dziedzictwa Piotra i Pawła obcy i wróg nie zdołał splugawić, zamknięta piotrowymi kluczami dla dobra dusz ludzkich, aby człowiek, który wejść do Cię by zapragnął zrozumiał, że bez modlitwy, pokuty i prawdziwej wiary niegodzien wyciągać swej dłoni po Chrystusowe Ciało, że bez przemiany serca w tej Chrystusowej wspólnocie tylko pokutować wypada, bijąc się w piersi jak celnik, który był wysłuchany, gdyż oczu nie śmiał podnieść do Tronu Majestatu i uznawał swą winę i o przebaczenie błagał.

Co stało się dzisiaj z Tobą Świątynio Pana, że bramy twe wyważone, mury rozebrane, a ohyda spustoszenia zionie z wielu świętych budowli? Przerobione na muzea, sprzedane niewiernym, wykpione przez kuglarzy współczesnego świata i podeptane brudnymi stopami ateuszy, oszustów, złodziei i sodomitów, którzy wchodzą do Ciebie nie po to by pokutować, lecz idą jak zgraja pogan druzgocąca wroga. Chcą niczym zwycięzcy, co pokonali słabszych, aby im służono, by podbity lud Księgi wydał im niczym wojenne łupy Święte Świętych strzeżone od wieków w Przybytku a Znak, pod którym zwyciężał lud Boży został zdjęty ze ściany, jako wymowny symbol, że wrogowie Krzyża mają teraz władzę?

Świątynio, opuszczana w popłochu jak oblężone miasto przez wystraszonych ludzi pragnących ujść z życiem, gdy wróg ostrzy swe miecze, aby nie mieć litości, kiedy wejdzie by siać grozę, plądrować i niszczyć. Świątynio błagająca o skrawki i nędzne ochłapy, które na zachętę rzucają Ci Twoi wrogowie, aby uśpić Twą czujność, przekupić, zbałamucić a wyprowadziwszy z dala od Miasta Świętego postąpić bez cienia litości z Tobą i Twoimi dziećmi. Czy łudzisz się jeszcze dzisiaj ludu Chrystusowy, że barbarzyńcy gardzący ludzkim życiem, bluźniący Panu Niebios i Ziemi i wyznawcy Baala obejdą się z nami inaczej, niż ich praojcowie traktowali wyznawców Chrystusa w pierwszych wiekach Kościoła, stawiając ich przed trybunałami za wiarę w Baranka, kusząc życiem w dostatkach, jeśli zbluźnią Bogu, prześladując na różne, najbardziej wymyślne sposoby, byleby tylko zagłuszyć tę Dobrą Nowinę, że zło pokonane zostało na Golgocie i Ten, co był zabity, króluje dziś żywy.

Co dzieje się ludu Boży dzisiaj z Twymi dziećmi, że inne świątynie dziś sobie obierają? Gardząc Panem Nieba i Ziemi nie zdają sobie sprawy, że ten, kto pogardza miłością nie zazna w życiu szczęścia. Gdzie jesteście Strażnicy Domowych Świętości, że krew z krwi waszej i ciało z waszego ciała tak bardzo pragnie bliskości, że choć nie ma pojęcia jeszcze, co to znaczy miłość, wie już doskonale, co to bliskość cielesna? Gdzie jesteście potomkowie Adama, wydzierający ziemi w pocie swojego czoła spośród ostów i cierni grosz dla siebie i dzieci, podczas gdy one zbłąkane, poza waszym domem przehandlowują swoje dusze i ciała? Czym zajęłyście się biedne córki Pramatki naszej, Ewy, że patrzycie bezradne jak świat pędzi przed siebie, jakby gnał wbrew rozsądkowi ku jakiejś przepaści, gdzie dobro ze złem zostało pomylone, gdzie nie ma już rodziny, nie ma prawdziwej miłości, gdzie życie bezbronnego człowieka mniej jest już warte niż życie psa, kota, żaby czy owada, który ma prawo czuć się bezpieczny w swoim środowisku, podczas, gdy maleńka ludzka bezbronna istota nie może czuć się bezpieczna już nawet pod sercem swej matki?

Gdzie jesteście uczniowie Mistrza z Nazaretu, którzy nas zapewnialiście, że idziecie po ziemską władzę i ludzkie zaszczyty, aby kraj Papieża z Wadowic pozostał światłem nadziei w spoganiałym świecie, a teraz milczycie, gdy przyszedł czas by stanąć po stronie sieroty i wdowy, by upomnieć się o prawo do prawdy, o świętość dla życia na każdym jego etapie, o sprawiedliwość i godność daną nam przez Boga?

Czy zapomnieliście wszyscy, co jest naszą bronią, że Wasze miejsca w świątyniach, coraz częściej są puste, że nadzieja słabnie a zło się wydaje nie do pokonania? Czy nie słyszycie i Wy w sumieniu głosu Pana Boga naszego, jak kiedyś usłyszał biedaczyna z Asyżu, Głos Pana, który mówił: ?Franciszku, odbuduj mój Kościół!?. Usłysz ten sam głos Ty mój bracie i odbuduj kościół w swoim sercu, odbuduj kościół w rodzinie moja droga siostro, odbuduj go w narodzie święty ludu Boży, bo gdy czas próby nadejdzie, ten się tylko ostanie, kto w Panu złoży swą nadzieję i nie ulęknie się wroga pamiętając, że Pan kiedyś na powiedział: ?Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony??.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Oblicz: * Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.