Ile warte jest słowo? Ludzkie słowo? Jeśli nie mamy do czynienia z kłamcą, słowo powinno wystarczyć, aby uwiarygodnić to, co ktoś stara się powiedzieć. Niestety, ponieważ nazwanie kogokolwiek kłamcą, obnaża prawdziwe oblicze rozmówcy, ludzie pokochali eufemizmy, mające dać do zrozumienia, że nie traktujemy do końca serio tego, co ktoś mówi obecnie, ale przy tym nie negujemy jego prawa do poważnego traktowania jego i tego co mówi w przyszłości.
Tak, ludzie bardzo pokochali eufemizmy. Jednym z nich jest „mijanie się z prawdą”. Zwłaszcza ludzie parający się polityką, nomen omen nazywaną „troską o dobro wspólne” upodobali sobie ten eufemizm. Jak wygląda jego użycie w praktyce? Wystarczy przy okazji jakichkolwiek wyborów zachować na pamiątkę to, co politycy sami wypisują w swoich programach wyborczych, a następnie po czterech latach skonfrontować to z rzeczywistością, aby zobaczyć ile warte są słowa niektórych ludzi.
Jeśli jesteśmy już przy tym zakazanym dla duchownych temacie, czyli polityce, warto przyjrzeć się jak wygląda ona w skali międzynarodowej. Zwłaszcza, że od tak wielu rodzimych sług dobra wspólnego różnych opcji słyszymy, że to nie jest rok 1939, Europa się zmieniła, a my jesteśmy teraz (znów?) po tej jedynej właściwej stronie i krzywdy nikt nie pozwoli nam zrobić, bo gdyby spróbował, to ….? No właśnie co?
Oto za moich seminaryjnych czasów dyskutowaliśmy nieraz z kolegami z kościoła grekokatolickiego na Ukrainie, na aktualne tematy. Akurat rozpadł się Związek Radziecki, a jak to się pięknie mówi (kolejny eufemizm) Stany Zjednoczone i Wspólnota Międzynarodowa zaczęła naciskać na Ukrainę, aby pozbyła się rozmieszczonej na swoim terytorium broni nuklearnej. Rosja wydawała się wówczas ostoją stabilności i przewidywalności na rubieżach, a raczej na ruinach dawnego Związku Sowieckiego. Obiecano więc, (dano słowo, i to na piśmie) Ukrainie, że jeśli oddadzą rakiety, Stany Zjednoczone, Rosja i Zjednoczone Królestwo staną się gwarantami ich bezpieczeństwa i nienaruszalności granic. Ów pakt nazwany memorandum budapesztańskim zawarty w 1994 roku miał być kamieniem milowym w budowaniu świata bardziej bezpiecznego, pozbawionego śmiercionośnej broni. I oto kiedy Zwycięzca XXI wieku ogłasza dumnie oderwanie od Ukrainy Krymu, wiceprezydent USA w Polsce, powtarza, że Polska, jako członek NATO ma …gwarancje bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Zaiste, śmieć się czy płakać? Albo lepiej zapytać, komu zablokują konto w banku, kiedy Nowa Tysiącletnia Rzesza zechce rozszerzyć strefę swoich działań na wszystkie prastare ziemie słowiańskie?
Jak świat światem wojny były, są i będą. Jednak zgodnie ze słowami Pana, aby zapanował pokój na świecie, musi najpierw zapanować w naszych sercach. I to nie pokój, w którym „mijanie się z prawdą”, to co innego niż kłamstwo. Musi zapanować pokój Chrystusowy, nie taki jak daje świat. W Ewangelii zaś nie ma rozróżnienia na słowo dawane przez polityka, dyplomatę, czy zwykłego człowieka. „Niech wasza mowa będzie „tak – tak”, „nie – nie”. Co nadto jest, od złego pochodzi…”. Jeśli więc człowiek, chce pozostać człowiekiem, musi ukochać prawdę. Nie może chować się w cieniu przed jej blaskiem. Jeśli nie zrobi tego będąc dzieckiem, ciężko będzie o prawdomównego młodzieńca. Jeśli nie zwiąże się z prawdą na całe życie, jak w małżeństwie „na dobre i złe” będąc zwykłym zjadaczem chleba, nie zrobi tego także będąc prezydentem Federacji Rosyjskiej, ani wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych. Ten zaś, kto ufność pokłada w kłamcach, prawdziwie zasługuje na miano głupca. Tyle w temacie 🙂