Dzienne archiwum: 14 lipca 2015

Zamiatarka

Fot. ? Kara - Fotolia.com
Fot. ? Kara – Fotolia.com

Czas leci szybko. Dopiero usiadłem, aby napisać komentarz liturgiczny, jaki z rana ukaże się na opoka.org.pl, przejrzeć to, co musi zostać do zrobienia na jutro, a zegar zaczął wystukiwać magiczną godzinę, która oddzieliła dziś od jutra. Dokoła cisza, za oknem tylko słuchać zbliżającą się zamiatarkę, sprzątającą ulicę, aby z rana była na nowo gotowa do spełniania swojej roli. Czas ostatniej modlitwy dnia przywołuje niechybnie retoryczne pytanie, czy ten sunący z wolna samochód miejskich służb posprząta cały brud usypiającego miasta?

Lublin przez ostatnie lata bardzo się zmienił. Wypiękniał i przyciągnął wielu ludzi, ale też przygarnął grzech i brud znany ze współczesnych europejskich miasta. Brud, którego nie zmyje nawet cała kolumna miejskich zamiatarek. W ciszy nocy jedni śpią, inni pracują, a jeszcze inni modlą się lub grzeszą, dokonując wyborów pomiędzy spotkaniem z Bogiem a spotkaniem z pustką i nicością. Wyborów, których konsekwencją będzie przybliżenie się lub oddalenie od Boga. Konsekwencją tych wyborów będzie poszukiwanie Boga u kratek konfesjonału i na niedzielnej mszy świętej, bądź udawanie, że na Boga nie starcza nam czasu, że kościół wcale nie jest potrzebny, aby być dobrym człowiekiem, lub udowadnianie, że księża i ludzie chodzący na mszę świętą są gorsi od innych.

Obowiązki proboszcza, to nie tylko kościół, kancelaria i administrowanie parafią. To także, a może przede wszystkim modlitwa za powierzonych opiece duszpasterskiej ludzi. Tego wieczoru, miejska zamiatarka przywołuje mi na pamięć różne mijane na ulicy twarze, ludzi, tych, których znam i tych, których już więcej nie spotkam w swoim życiu, pytając o to, jakim słowem i jakim gestem możemy sięgnąć w najskrytsze zakamarki ludzkich serc, aby zanieść tam orędzie Boga Bogatego w Miłosierdzie? Co możemy zrobić, aby świat, a przynajmniej w tej części, jaka nas otacza był choć odrobinę lepszy?

Pytanie o przemianę świata ciągle odsyła do wnętrza własnego serca. Prowokuje kolejne pytania, o przeżyty dzień, napotkanych ludzi, o wykorzystane lub zmarnowane szanse, aby być świadkiem Odwiecznej, Bożej Miłości, w którą świat z wolna zdaje się przestawać wierzyć. To wszytko niczym cień palącej się w oddali świecy, niekiedy wyolbrzymia problemy, z jakimi spotkamy na nowo o poranku, innym zaś razem pozwala dostrzec drogę, którą trzeba iść, aby się nie potknąć. Zawsze jednak każe zapytać się przed udaniem się na spoczynek, czy tego dnia, który właśnie minął było dość naszej modlitwy za ludzi, którzy stanęli na naszej drodze życia, i czy było dość modlitwy, jaką otaczają nas inni ludzie, aby jutro z nową dawką chrześcijańskiej nadziei przystąpić do zarażania innych miłością Boga, jaka dana nam jest w Jezusie Chrystusie. Tym, którzy pamiętają o mnie w modlitwie, z serca dziękuję, i nieskromnie proszę o jeszcze.