Kiedy w ostatnich godzinach spoglądamy na pokerową twarz rosyjskiego przywódcy, zakłopotane miny unijnych dyplomatów i natowskich autorytetów, ciśnie się do głowy pytanie, czy losy Europy już zostały zdefiniowane na nowo? Czy jest to tylko gra pozorów i tupanie nogą rozzłoszczonego chłopca, czy też powtarza się do złudzenia sytuacja z 1938 roku i lat następnych? Tego nie wiemy, możemy jedynie przypuszczać i modlić się o pokój na świecie.
Modlitwa o pokój nie jest jednak bynajmniej oznaką słabości, czy bezradności. Zdarzało się już przecież w historii, że ludzie z różańcami w rękach powstrzymywali uzbrojonych po zęby żołnierzy. Wymadlali łaski, które wydawały się iluzją trzeźwo stąpającym po ziemi dyplomatom i komentatorom. Warto przypomnieć chociażby kilka z nich:
„Austria w 1945 roku została podzielona na cztery strefy okupacyjne. W roku 1947 franciszkanin ojciec Piotr Pawlicek założył w Wiedniu Krucjatę Ekspiacji Różańcowej (ekspiacja to znaczy wynagrodzenie). Krucjata miała na celu spełnienie próśb Matki Bożej z Fatimy. Około dwóch milionów ludzi ze stu siedmiu państw zgłosiło gotowość modlitwy za cały świat. Raz w miesiącu gromadzono się na czuwanie modlitewne. W Wiedniu 12 września odbywała się zawsze procesja błagalna. Na jej czele szedł ojciec Piotr i najwyższe władze państwowe. Ojciec Pawlicek pewnego dnia wezwał także Austriaków, aby odmówili wraz z nim różaniec wynagradzający za swoją ojczyznę. Wtedy stała się rzecz niezwykła. 15 sierpnia 1955 roku, został niespodziewanie podpisany traktat pokojowy, w następstwie którego wycofały się z kraju wszystkie wojska okupacyjne, w tym także radzieckie. Austria odzyskała suwerenność i niepodległość. Ówczesny kanclerz republiki Julius Raab, komentując to wydarzenie, powiedział:
Matka Boska pomogła nam w uzyskaniu traktatu pokojowego … Jesteśmy wolni, dziękujemy Ci, Maryjo.
Jeszcze wiele lat później dziwili się komunistyczni przywódcy w Moskwie, jak mogło dojść do tak szkodliwego dla nich politycznie i strategicznie kroku, do tak ?niemarksistowskiej? decyzji.
Ojciec Pawlicek wzywał przez radio Austriaków, aby połączyli się we wspólnej modlitwie.” cytat za (http://www.sekretariatfatimski.pl/rozaniec/276-zwyciestwa-rozancowe)
Podobnie było z tzw. rewolucją różańcową na Filipinach.
„Dokładnie 22 lutego 1986 r. wezwani przez radio przez ówczesnego prymasa Filipin kard. Jaime Sina katolicy rozpoczęli trzydniowy pokojowy protest z różańcami w rękach. Dyktator skierował przeciwko nim helikoptery i czołgi, ale jego żołnierze nie zaatakowali 2 mln modlących się rodaków. Po negocjacjach strony kościelnej prezydent USA Ronald Reagan udzielił dyktatorowi Filipin azylu politycznego na Hawajach.” (cyt. za www.opoka.org.pl, zob. także w wikipedii)
Podobnie było przecież także z polską Solidarnością. Ludzie poczuli się silni po wizycie bł. Jana Pawła II. Do dziś dodają nam sił jego słowa wypowiedziane na placu Zwycięstwa „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”.
Owszem, już wyobrażam sobie niektórych czytelników, którzy będą mówili, że to nie modlitwa, tylko „bezkrwawe rewolucje”. Czy jednak Bóg nie ma prawa posługiwać się sobie wiadomymi tylko sposobami, aby obdarować nas tym, o co Go prosimy? Maryja we wszystkich objawieniach zachęcała do modlitwy o pokój na świecie. Od kilku dni krążą po internecie zdjęcia płaczących ikon na Ukrainie i w Rosji. Jedni przypominają, że wiele takich cudów wydarzyło się przed Rewolucją Bolszewicką, która zniewoliła wiele narodów na kilkadziesiąt lat, oraz wytoczyła morze krwi rękami jej przywódców i ich następców. Czy to prawdziwe doniesienia, i czy to kolejne przestrogi? Nie mam pojęcia, ale głęboko wierzę w moc modlitwy. Wszak mimo tego, że na przeciwko wolnej woli człowieka zapewne Pan Bóg nie pośle Aniołów odbijających kule niczym tenisowe piłeczki, ale na pewno będzie pukał do serc światowych przywódców, dowódców wojskowych i szeregowych żołnierzy, aby usłyszeli Jego głos i stali się ludźmi dobrej woli, których postawa w każdym konflikcie może przeważyć szalę na korzyść pokoju. Genialnie pasują tutaj słowa z filmu „Trzynaście dni” opowiadającego o kryzysie kubańskim, wypowiedziane przez aktora odgrywającego rolę człowieka z najbliższego otoczenia prezydenta Kennediego: „Jeśli jutro wzejdzie słońce, to tylko dzięki ludziom dobrej woli”…
Dlatego jakkolwiek nie skończyłby się „kryzys ukraiński” módlmy się o pokój. Wszak tajniki światowej dyplomacji, to tylko ta widzialna strona medalu. Jak wygląda ta niewidzialna? Być może tak, jak wyczytałem na stronie ks. Piotra Pawlukiewicza:
Limuzyny zajechały, już błyskają, flesze.
Setki kamer – to wpatrzone oczy są milionów.
Wysiadają. Wokół świta ważne teczki niesie.
Czy się uda? – każdy pyta. Idą wśród pokłonów.
Szczelnie się zamknęły wielkie drzwi okute złotem.
Cały świat się na nie patrzy, wzrok wytęża pilnie.
Czy się uda wielkie armie wycofać z powrotem?
Jeśli nie, to świata koniec będzie nieomylnie.
Tymczasem w miasteczku Jarząbko
Po swym pokoiku się krząta
Wiekowa pani Aurelia,
Co czas jej się trochę poplątał.
W fotelu związanym sznurkami
Zasiada. Ma w ręku różaniec.
„O zlituj się, Boże, nad nami!
By wojny nie było, o Panie!”.
Godzin już minęło dziesięć. Pierwszy komunikat.
Kryzys się pogłębił jeszcze. Palce już na spuście.
Zakładają chłopcy hełmy z obu stron barykad.
I rakiety już czekają, by je w niebo puścić.
Wielcy władcy tego świata jeszcze raz próbują.
Drzwi się znowu zamykają, śmieszne w swym przepychu.
Nad pałacem gdzieś w obłokach biały ptak szybuje.
„Czy ostatni to lot jego?” – pyta ktoś po cichu.
Tymczasem w miasteczku Jarząbko
Aurelia pobożną pieśń nuci:
By kwiaty zakwitły na grządkach,
By ludzie przestali się kłócić.
Bo szkoda tych ludzi, tych dzieci.
I szkoda też róż, pelargonii.
I po co te wojny na świecie?
I za czym ten człowiek tak goni?
Nagle zaczynają stukać wszystkie telegrafy.
Satelity przekazują sensacyjne wieści.
Oto podpisano pokojowe paragrafy.
Radość w głowach, radość w sercach trudno jest pomieścić.
Obaj wielcy na balkonie wznoszą w tryumfie dłonie.
Obwieszczają światu nowy pokojowy program.
Cały balkon w mocnych światłach jupiterów tonie.
Nagrodę dostaną obaj pokojową Nobla.
Tymczasem w miasteczku Jarząbko
Aurelia odkłada różaniec.
Do nóg jej się łasi kociątko
I prosi o drugie śniadanie.
Nie przyjdzie Aurelii do głowy
I świat nigdy w to nie uwierzy,
Co może uczynić grosz wdowi,
Od czego pokój zależy.