Dzienne archiwum: 5 marca 2020

Raport z oblężonej twierdzy

Pustoszejące półki w sklepach i pisane w pośpiechu specustawy, sięgające gdzie wzrok nie sięga i mogące w przyszłości złamać to, czego dziś jeszcze rozum nie złamie. Pełne napięcia oczekiwanie, niczym przed wizytą dostojnego gościa. Wreszcie jest! Doczekali się ci z prawa, lewa i środka, a wszechpotężna machina propagandy zyskała paliwo do przygasającego już nieco pożaru. Życie w wirtualnym świecie będzie więc toczyć się nadal, podczas gdy padać będą ostatnie punkty oporu.

W świecie, gdzie ważniejsze od faktów są medialne fejk niusy,
gdzie mądrości uczonych muszą ustąpić pseudoautorytetowi nastoletniej wagarowiczki,
gdzie tabuny wandali i barbarzyńców mylone są z uchodźcami,
gdzie niewierzący uczą wierzących jak winni oddawać cześć Bogu, a duchowni bardziej niż potępienia boją się „pseudo grypy”,
w świecie, gdzie afery ściga się tylko w telewizji, a za zjedzony cukierek w sklepie grozi kara większa, niż za skradzione miliony,
gdzie sąd sam sobie sterem, żeglarzem okrętem, a obywatel idzie do sądu nie po sprawiedliwość lecz tylko po wyrok,
gdzie pod hasłem „przywracanej godności” kupuje się ludzi za ich własne pieniądze pobierając przy tym w podatkach solidną prowizję,
gdzie czerwoni działacze świętują „obalenie komuny”,
gdzie rzekomo suwerennej ojczyźnie sąsiedzi ci mocniejsi i słabsi, ci z bliska i z nieco dalej jak i całkiem z daleka dyktują ustawy i wydają wyroki,
gdzie larum nad śmiertelnie chorymi oznacza raczej krzyk o wpływy w telewizji i strach, że jedna propaganda będzie większa od drugiej,
gdzie socjalizm nazwany jest prawicą, lewica chadecją, a „tęczowa zaraza” postępem i lewicą,
gdzie politycy będący „za życiem” jeszcze bardziej są za aborcją, a ci co są rzekomo przeciwko homopropagandzie wysyłają kordony policji, aby rozpędzała tych, co naprawdę są przeciw,
gdzie od dwunastu lat rząd straszy opozycją, a kolejne wybory to zabawa w dobrego i złego gliniarza, ważne, żeby obywatel się nie połapał, i zapłacił „frycowe” czcząc niczym Wielkanoc kolejne „demokracji święto”,
gdzie partie polityczne mają swoich wyznawców a Kościół i związki wyznaniowe członków i sympatyków,
gdzie miłość do obcych struktur większa niż suwerenność ojczyzny,
gdzie ludzie coraz bardziej wierzą, że dobrobyt płynie nie z pracy a z zasiłków,
gdzie już nie wiadomo, kto wróg a kto przyjaciel,

broni się ostatkiem sił oblężona twierdza wolnej ludzkiej myśli,
choć padają bastiony zdrowego rozsądku.

W Tobie Boże nadzieja, że Ty słów swych nie cofniesz, i kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony…

Przed końcem świata

Mówimy, że wierzymy w Boga, ale pierwsze, co skutecznie pozamykaliśmy w obliczu zagrożenia to kościoły. Przystępujemy do komunii św. wierząc, że jest pokarmem na życie wieczne, ale boimy się jej przyjęcia bardziej, niż monet i banknotów przyjmowanych na ofiary. Nazywamy wariatami ludzi, którzy nie wierzą w tzw ocieplenie klimatu przez człowieka, ale wysyłamy na ulice miast policję, aby chroniła narzucających nam wizję świata, gdzie człowiek może wybrać sobie płeć. Nazywamy mordercami rybaków zabijających ryby czy myśliwych, a milczymy gdy aborcjoniści mordują nienarodzone dzieci. Plujemy w twarz etykom mówiącym, że trzeba zakazać publicznego zgorszenia w tzw. marszach równości bo zasada wolności ma być nienaruszalna, ale lekki azjatycki wirus zamienił nasze domy w oblężone twierdze. Protestujemy przed zakazem handlu w niedziele i święta, jak gdyby groziła nam przez to śmierć głodowa, ale na skutek medialnej paniki ws wirusa porobiliśmy zapasy żywności i wody na dwa miesiące do przodu. Czcimy Żołnierzy Niezłomnych ale głosujemy na potomków ich katów. Chwalimy się, że wstaliśmy z kolan a ściągamy do kraju 20 tys. obcych żołnierzy mocarstwa, które chce nas zmusić do odszkodowań dla obcych za śmierć naszych obywateli w czasie wojny. Dokąd zmierzasz Polsko, gdy kończy się świat, jaki znali nasi ojcowie?