Dzienne archiwum: 7 stycznia 2014

Pamiętnik z kolędy cz. I

Fot. ? styleuneed - Fotolia.com
Fot. ? styleuneed – Fotolia.com

Przyszedł czas, aby po poradnikowej serii dotyczącej wizyty duszpasterskiej zamieścić kilka wspomnień. Od razu zaznaczam, że opisywane sytuacje są raczej podsumowaniem kilku, czasem kilkunastu czy więcej podobnych zdarzeń, nie zaś upublicznieniem rozmów, jakie prowadzę w czasie kolędy. Piszę o nich zaś ku pokrzepieniu serc dla tych wszystkich, którzy Kościół w Polsce zdążyli już ogłosić martwym i pogrzebać. Sytuacje, o których chcę napisać, to niejednokrotnie lekcja wiary i dla duchownych i dla świeckich.

Kiedy mój młodszy kolega zamieścił na FB post, w którym dziękuje wiernym za ciastka, herbatki i kawy, którymi posilili go po kolędzie, zaraz pojawił się hejterski komentarz, że ten ksiądz przynajmniej nie ukrywa, że księżom żyje się „jak pączkom w maśle”. Pierwszy mój odruch był taki, aby odpisać, aby ów człowiek wybitnie „kochający” Kościół przeszedł z księdzem ze swojej parafii choć jeden dzień po kolędzie, po całym normalnym dniu obowiązków i zobaczył, ile trudu i siły trzeba włożyć w tę pozornie prostą czynność duszpasterską, ale ponieważ mam zasadę nie podejmowania pojedynków na FB z hejterami, wg zasady „nie karmić Trolla”, postanowiłem raczej w sposób pozytywny, na blogu pokazać drugą stronę kolędy.

„Bliska mi osoba umiera, nie mam już siły” – To są prawdziwe dramaty, gdzie człowiek uczy się zaufania Bogu i zaczyna dostrzegać, że są sytuacje, gdzie bez wiary pozostaje tylko załamać się, skapitulować lub uciec gdzieś daleko zostawiając tych wszystkich, którzy byli nam bliscy na pastwę losu. Prawie każdego dnia spotyka się ludzi, którzy przeżyli śmierć bliskiej osoby. Pamiętam, kiedyś gdy byłem młodszy o kilkanaście lat, trafiłem do matki, która pochowała syna. Był w moim wieku, a jego śmierć nie była przypadkiem. Matka, zadręczająca się każdego dnia od tamtej chwili, stawiająca sobie pytanie, co by było, gdyby tamtej feralnej nocy… Co jednak byłoby, gdyby straciła wiarę, że jej ukochany syn, jest tam, gdzie nie liczą się już dni. Wiarę w to, że Bóg miłe wybaczyć mu grzechy, a ona, matka może pomóc mu, ofiarując za niego swoją modlitwę… Ktoś inny, zadający pytanie, proszę księdza, to kolejna osoba z mojej rodziny, której towarzyszę gdy umiera… Lub wspomnienie dorosłego, pełnego sił mężczyzny, który pamięta, jak umierająca matka trzymała go za rękę… Piszę urywkami, ale jak wspomniałem, chcę skupić się na sednie sprawy, a nie upubliczniać bardzo osobiste rozmowy. Te rozmowy, to lekcja pokazująca, że tylko człowiek mający wiarę potrafi dźwignąć tak ciężki krzyż, który w zachodnich społeczeństwach ludzie próbują odrzucać od siebie legalizując eutanazję. wiara zaś mówi nam, że człowiek, który go dźwiga zasługuje na więcej niż wykopana dziura w ziemi. Tego nie zrozumieją ludzie, dla których sposobem uwolnienia się od tego krzyża, jest nie obecność przy konającym do samego końca, lecz eutanazja.

Sześćdziesiąt lat, osiem miesięcy i cztery dni – „Tyle przeżyliśmy razem, i strasznie mi go brakuje, proszę księdza”, usłyszałem od znanej mi staruszki. Mimo, że minęło już sporo czasu, odkąd pochowała schorowanego męża, wciąż jej tęsknota znajduje ukojenie w modlitwie i tak pogardzanej przez wielu dziś wierze. Chcesz wiedzieć co to jest miłość? Nie myl jej ze słitfociami i odartymi z intymności zdjęciami całujących się nastolatków, wystawionymi ku zazdrości koleżanek, lub dla zyskania sporej liczby „lajków”. Jeśli ktoś myśli, że to wyjątek, to właśnie powinien przejść się po kolędzie po dzielnicy, gdzie spora część mieszkańców ma kogoś po tej drugiej stronie życia. Zwłaszcza, jeśli ktoś taki uważa, że człowiek to tylko przypadek, zlepek komórek, lub półprodukt, który musi wybrać sobie płeć, spróbować „wszystkiego” i „z każdym z kim zechce”.

Kolęda, jak wspomniałem w poradniku, to jeden z najtrudniejszych okresów w roku, w życiu księdza. Z drugiej zaś strony, to czas pełen takich świadectw i takich lekcji, które nie pozostawiają złudzeń, że wiara, to jedyna wartość, która człowiekowi może dać siłę, aby przetrwać to, czego inni nawet nie są w stanie sobie wyobrazić…

CDN