Fot. ? peshkova – Fotolia.com
„Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie,
Że ci ze złota statuę lud niesie,
Otruwszy pierwej…”
A jako, że dziś liturgiczne wspomnienie bł. ks. Jerzego Popiełuszki, można by parafrazując Narodowego Wieszcza zapytać, coś ty Polakom zrobił Księże Jerzy, że dziś się do ciebie modlą, nie chcąc pamiętać, czemu w grobie leżysz…”.
Cóż, wynoszenie na Piedestał Historii ludzi,
którym przodkowie pomogli w trybie pilnym odejść z tego Bożego padołu, nie jest jakoś specjalnie polską przypadłością.
Było to zjawisko znane od dawien dawna, tak, że nawet Pan Jezus w Ewangelii piętnuje postawę współczesnych mu ludzi, którzy z chęcią powołują się na proroków, …których pomordowali ich ojcowie.
Jeśli więc chcemy uchodzić za ludzi rozumnych, wniosek jaki możemy z tego sobie wysnuć, nie powinien więc być populistycznym antysemityzmem, lecz mógłby np. zwrócić nam uwagę na trzy ponadczasowe aspekty.
Po pierwsze, skoro zwykle bywało tak, że wielcy tego świata zazwyczaj byli niedoceniani za życia, lub wręcz zyskiwali sojuszników w przyspieszonej ewakuacji do krainy, gdzie „cierpienia i śmierci już więcej nie będzie”, to tego samego trzeba by wystrzegać się dzisiaj. Tzn, trzeba uważać, aby patrząc wyłącznie przez pryzmat doczesności, nie stanąć po stronie tych, których wstydzić się będą przyszłe pokolenia, wynosząc na piedestał ofiary naszej małostkowości i zawiści. Jest to rada, która w sposób oczywisty będzie pozbawiona wartości dla ludzi, którzy wyznają arcyboleśnie prostą prawdę własnej wiary, która mówi: „po nas choćby i potop”. Tych jednak nie posądzam o lekturę niniejszego bloga.
Po drugie, zaś na co zwraca uwagę sama Ewangelia, „walcząc dla Królestwa Bożego”, zagrażamy kultowi najbardziej czczonego świętego we wszystkich religiach i kulturach świata – świętego spokoju. Trzeba więc być także samemu przygotowanym na to, że Pokój, który obiecuje nam Chrystus, nie jest pokojem, jaki daje świat.
Po trzecie wreszcie, jak głosi uświęcona czasem maksyma, „Historia Magistra Vitae est”, czyli ni mniej ni więcej, tylko to, że historia jest nauczycielką życia. Dożyliśmy dzisiaj czasów, gdzie owa znana od wieków zasada została ongiś sprytnie podmieniona na hasło” „wybierzmy przyszłość”, jak gdyby ludzie wnoszący na bagnetach umiłowany przez nich najpierw nazizm, potem socjalizm, nie zamierzali tworzyć „Tysiącletnich Imperiów”, mających przetrwać dziejowe burze i zawieruchy. Warto o tym pamiętać, gdy małżeństwo, rodzinę, umiłowanie ojczyzny i prawo do życia przeciwstawia się nowoczesności, równości i walce z zacofaniem. Ot kolejna Wieża Babel mająca stworzyć raj na ziemi z wykluczeniem Boga. Jak się to zwykle kończyło, myślę, że pamiętamy, i choć nie jestem prorokiem, jestem pewien że genderowa rewolucja skończy się dokładnie tak samo.
Wracając zaś choć na chwilę do patrona dnia dzisiejszego, warto przez chwilę zastanowić się, co było tak groźnego dla zbrojnego po zęby systemu, że postanowiono za wszelką cenę go „uciszyć”?
Przecież w jego kazaniach nie było nazwisk wówczas rządzących. Nie nawoływał do obalenia ustroju PRL siłą, i nie szafował hasłami „antysocjalistycznymi i wywrotowymi”, chyba że…?
…że za „wywrotową” została uznana nauka, aby „zło dobrem zwyciężać”, aby „modlić się na ludzi, którym odbierana jest wolność”, albo nawoływanie do tego, aby „nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia zachować wolność, zachować godność Dziecka Bożego, godność naszą ludzką”.
Jeśli tak, warto o tym pamiętać także dziś, gdy pokusa „pójścia na skróty” w trosce o sprawy Boże i ludzkie podpowiada działania, dla których trudno byłoby doszukać się legitymizacji w Ewangelii. Otóż, nie da się głosić Ewangelii metodami sprzecznymi z Ewangelią, podobnie, jak nie da się zbudować raju z wykluczeniem Boga. Zło można pokonać tylko dobrem, nienawiść miłością, brak wiary modlitwą. Koniec – kropka.
Dla przypomnienia natomiast atmosfery tamtych czasów polecam kapitalny teledysk dostępny na serwisie Youtube.com (link poniżej).