Fot. ? Photographee.eu – Fotolia.com
Opowiadał mi kiedyś znajomy kapłan, jak w grupie młodzieży postawił takie właśnie pytanie. „Czy wiecie, czym różni się szafa od toalety?” Wyczuwając z daleka dowcip, młodzi podzielili się zasadniczo na dwie grupy. Jedni próbowali rozwiązać zagadkę, inni śmiejąc się deklarowali, że nie wiedzą, aby na koniec wszyscy zgodnie stwierdzili, „no dobrze, nie wiemy. Niech Ksiądz powie”. Tego momentu oczekiwał właśnie ów kapłan, bo już po chwili robiąc poważną minę zamiast wyjaśnić zagadkę, stwierdził autorytarnym tonem: „Skoro nie wiecie, jaka jest różnica między szafą a toaletą, dzisiejsze spotkanie odbędzie się na zewnątrz. Nie zaryzykuję wpuszczenia Was do mieszkania!” Jak mówił dalej, tuż po zakończeniu spotkania przez najbliższych kilka dni, wszyscy znani mu młodzi ludzie zapytywali się nawzajem, czym różni się szafa od toalety.
Cóż, czasem już tak jest, że szukając czegoś szczególnego, zdarza nam się przeoczyć rzeczywistość. Będąc kiedyś w parafii której ów kapłan był proboszczem, miałem okazję zobaczyć, do czego prowadzi wiara, przeradzająca się w zabobon, czy stająca się rodzajem magii. Otóż w dzień odpustu, ów kapłan – Polak będący proboszczem na włoskiej parafii, zarządził adorację Najświętszego Sakramentu. Parafianie byli niepocieszeni, gdyż zwykle w odpustowe popołudnie zwykli urządzać procesję z figurką Matki Bożej po okolicznych wzgórzach. Jakie było moje zdziwienie, jeszcze jako młodego kleryka, gdy w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu, nie zważając na modlących się w kościele ludzi oraz kapłana klęczącego przed Najświętszym Sakramentem, weszła spontanicznie zorganizowana przez parafian procesja z figurką krzycząc ile sił w płucach „viva Madonna – e viva!”. Ot spontaniczna inicjatywa wiernych, niezadowolonych z poczynań nowego proboszcza, któremu trzeba przyznać, że zareagował od razu i zdecydowanie.
Nie trzeba jednak jechać do Włoch, aby zobaczyć, że tam gdzie wiara przeradza się w zabobon, pierwotnie katolickie obrzędy zaczynają ewoluować w kierunku magii. Przez siedemnaście lat kapłańskiej posługi słyszałem już o leczeniu niegojących się ran okładami z …wody święconej, parzeniu herbaty z wody święconej, rozsypywaniu egzorcyzmowanej soli w okolicach komputera, bo ponoć …zainstalowano w nim kartę graficzną marki „pentagram”. Widziałem już stojących pod blokiem ludzi, którzy widząc, że idę z Najświętszym Sakramentem do chorego pluli na ziemię i klęli, żeby …nie umarli zamiast chorego… Spotkałem też oazowiczki, które twierdziły, ignorując jednocześnie moje uwagi na temat kardynalnych błędów w prowadzeniu spotkań, że modlitwa o nowych członków wspólnoty jest nieskuteczna, ale gdybym tak …pozwolił im podejść z pierwszego rzędu ławek pod samo tabernakulum i im je otworzył, pewnie Pan Bóg sprawiłby nam rekordowy nabór do wspólnoty.
Przykłady można by mnożyć, a każdy ksiądz mógłby podać takich samych lub podobnych wiele. Co nie zmienia jednak faktu, że woda święcona nie zastąpi utlenionej, a szafa nie daj Bóg by zaczęła pełnić rolę toalety.
OAMDG