Lizak i wazelina

Spread the love
little girl eating red heart lollipop
Fot. ? Lsantilli – Fotolia.com

W pewnej małej miejscowości, w czasach, gdy lizaki pochodziły ze sklepów a nie z biedronek, pewien starszy pan, jak zawsze w poniedziałek udał się do małego sklepiku, gdzie regularnie zwykł robi zakupy. Uprzejmy sklepikarz podał wszystko co trzeba, doradził i co jakiś czas obdarował nawet drobnym upominkiem. Tego dnia jednak, klient był prawie pewien, że coś jeszcze powinien był kupić, lecz niestety, pamięć z każdym rokiem płatała mu coraz większe figle. Sprzedawca próbował więc pomóc, wymieniając prawie połowę swego asortymentu, ale zawsze starszy pan odpowiadał tak samo: „nieeee, to na pewno nie to. Ale miałem coś jeszcze kupić, żona mi kazała.” Wtem do sklepiku wchodzi znienacka burmistrz. Uczynny sprzedawca, znudzony zapewne dialogiem ze stałym klientem, bo nie sposób posądzać go o inne motywy jego zachowania, biegnie czym prędzej ku drzwiom, kłania się w pas, bierze pod rękę niecodziennego klienta powtarzając jak mantrę: „Witam Pana Burmistrza. Co za niespodzianka, jaki zaszczyt” i tak kiedy zakończył tę nietypową litanię po raz trzeci i miał już powtórzyć to samo po raz czwarty odwrócił jego uwagę ów starszy pan, z nieukrywanym uśmiechem, trącając go delikatnie w ramię i mówiąc: „Wiem! Już wiem! Przypomniałem sobie! Żona kazała mi kupić jeszcze paczkę wazeliny…”

Nic dodać nic ująć, poza tym, że wazelina ma to do siebie, że smarując jednemu, funduje się czasem iście nieplanowany poślizg innym, którzy znajdą się w niewłaściwym czasie i miejscu. Co jednak, kiedy ktoś tak przyzwyczaił się do otrzymywania „lizaków”, że bez wazeliny żyć nie może? Warto chyba przypomnieć sobie wówczas, że „lizak”, czy jak kto woli „wazelina” jest asortymentem stosowanym hurtowo przez tego samego, który rad jest skłócać ludzi poprzez obmowy, oszczerstwa i niegodziwe gadki. Szatana, ojca kłamstwa.

Jezus Chrystus mówi: „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”, po czym w innym miejscu dodaje: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”. Pośród nas ludzi, zawsze istnieje pokusa pójścia drogą na skróty. Drogą taką, jaką idzie świat. Niestety, droga nawilżona „wazeliną”, z drugiej zaś strony droga oszczerstw i obmów nigdy nie będzie tożsama z Drogą pisaną przez duże „D”, będącą synonimem samego Chrystusa. Nie będzie też tą drogą, droga osądzania innych, spoglądania na nich z piedestału własnej pozycji społecznej, zawodowej czy innej.

Czasem jedno słowo podpowiedziane przez Złego i wypowiedziane w iście najgorszej z możliwych chwil, potrafi zrujnować w człowieku takie cuda Boże jak zaufanie, pobożność, życzliwość.

Pan Jezus mówił wielokrotnie, że po owocach poznaje się każde drzewo. My ludzie, zwłaszcza posługujący słowem, nie możemy zapominać o innych słowach Pisma św., mianowicie, że sprawdzianem dla człowieka są jego słowa. Słowa, które wypowiadał faryzeusz z dzisiejszej Ewangelii były przecież prawdziwe. Zarówno te, o nim samym, jak i o klęczącym w tyle świątyni celniku. Niestety „lizak” jaki sobie zafundował przed Obliczem Boga sprawił, że poślizgnął się na nim, jak na paczce wazeliny i upadł niżej, niż znajduje się człowiek klęczący na kolanach. Celnik zaś klęczący w uniżeniu, w tym samym czasie dzięki Bożej miłości powstał z kolan, by więcej nie upadać.

Warto więc uniżyć się do klęknięcia na kolana, zwłaszcza w chwili, gdy Zły każe po niebezpiecznej, wysmarowanej wazeliną drodze, piąć się na piedestał świata. Jeśli Chrystus zechce, podniesie nas jak celnika i poprowadzi ku sobie wiadomym tylko horyzontom.

Bo spoglądanie na innych z góry ma sens tylko wtedy, gdy patrzy się na nich z …wysokości krzyża.

Polecany wpis: „Młodzieńczym okiem” – Kasia o byciu sobą

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Oblicz: * Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.