Dzienne archiwum: 1 listopada 2013

„Dlaczego mnie do raju bram prowadzisz drogą taką krętą?”

ant Sisyphus rolls stone uphill on mountain, concept
Fot. ? Antrey – Fotolia.com

„Dlaczego mnie do raju bram prowadzisz drogą taką krętą i ciągle mnie doświadczasz tak, jak gdybyś chciał uczynić świętą. Ja się nie skarżę na swój los, pokorna jestem jak baranek i tylko mam nadzieję, że przecież wiesz co robisz Panie.” Pyta Edyta Geppert w piosence „Zamiast”.

To jedna chyba nie do końca to samo, co słynna scena z niezapomnianej kreskówki „Mrówka Z.” Pamiętacie? Biedna „Mrówka Zet” stoi sfrustrowana i mówi do swojego psychoanalityka: „Ja mam wrażenie, że ja się tu w ogóle nie liczę”. Po czym analityk zadowolony z wyznania pacjentki konkluduje: „Brawo Zet! Dokonałaś przełomu! Ty się tu na prawdę w ogóle nie liczysz…”

Niestety świętość na codzień bardziej kojarzona jest przez wielu z wyznaniem Mrówki Z. niż z piosenką Edyty Geppert.

Świętość dla niektórych, to miejsce w anielskich chórach, co dla ludzi nie będących melomanami bardziej może kojarzyć się piekielnymi torturami, niż niebiańskim zachwytem.

Innym błędnym skojarzeniem świętości jest mowa zastygłych figur, niezmiennych od wieków stojących zawsze w tym samym miejscu na największych nekropoliach tego świata.

Czym więc jest świętość? Jak jest w niebie? Biblia mówi, że nie sposób tego opisać. Moim uczniom, daję zawsze jednak tę samą radę, kiedy chcą poczuć smak nieba. Proszę, aby na chwilę zamknęli oczy i przypomnieli sobie najszczęśliwszy moment swojego życia. Po czym by spróbowali wyobrazić sobie, że to tylko migawka, maleńki trailer tego, co będzie w niebie, swoista pocztówka z pozdrowieniami od Stwórcy, który mówi: „Nie łam się. Jestem i pamiętam o Tobie. Kiedyś będziemy już na zawsze razem”.

Czy to nie piękne, że niebo to nie miejscówka chórze ani też zaproszenie na „bal wszystkich świętych”, ale to szczęście skrojone dokładnie na naszą miarę, jak najprzedniejszy garnitur, jak olśniewająca suknia, niepowtarzalna kreacja, przygotowana na najważniejszy moment naszego życia – na wieczne „teraz”, którego nikt nam nie odbierze?

Stąd też tym, którzy nie wyobrażają sobie lepszego miejsca na wieczność, niż to, które mają na ziemi, tym, którzy boją się, że Bóg nie trafi w ich gusta, oraz tym, dla których każdy nowy dzień wiąże się z pytaniem: ile jeszcze wytrzymam, chciałbym korzystając z tego bloga powiedzieć słowami tej samej piosenki „Zamiast”:

To życie minie jak zły sen
Jak tragifarsa, komediodramat
A gdy się zbudzę, westchnę – cóż
To wszystko było chyba… zamiast
Lecz póki co w zamęcie trwam
Liczę na palcach lata szare
I tylko czasem przemknie myśl
Przecież nie jestem tu za karę.

Dziś czuję się, jak mrówka gdy 
Czyjś but tratuje jej mrowisko 
Czemu mi dałeś wiarę w cud 
A potem odebrałeś wszystko. 
Ja się nie skarżę na swój los 
Choć wiem, jak będzie jutro rano 
Tyle powiedzieć chciałam ci 
Zamiast… pacierza na dobranoc