Dzienne archiwum: 22 listopada 2013

Powiedz mi czego słuchasz, a powiem ci kim jesteś

Fot. ? aigarsr - Fotolia.com
Fot. ? aigarsr – Fotolia.com

„Śpiewać ponoć każdy  może. Jeden lepiej, drugi gorzej.” Zresztą poziom śpiewu będzie inny u prawdziwego artysty, inny u szkolnego chóru, a jeszcze inny u amatora tanich trunków, wracającego całą szerokością ulicy do domu.

Dziś w jednej z klas „wpadła mi w rękę kartka z repertuarem”, jaki moje „maluchy” z jednej z klas planują puścić na szkolnej dyskotece. Przyznam, że jak już wcześniej pisałem, boleję nad słownictwem milusińskich, ale chyba przywykłem do tego, że generalnie jako nauczyciele i wychowawcy mamy z tym problem, tzn. nie mamy sposobu, aby wykorzenić z języka dzieci wulgaryzmy. Owa lista była więc dla mnie tylko potwierdzeniem problemu.

Wiem, o gustach się nie dyskutuje. Tak jednak się składa, że już na FB zauważyłem jak ta „twórcza” dyskusja rozwinęła się już w grupie „międzyklasowej”. Wulgaryzmy w tytułach, podteksty o wiadomym zabarwieniu i pytanie, czy nauczyciele się na to zgodzą… Gdy dodamy do tego satanistyczne gesty, jakie można zobaczyć nawet na internetowych profilach niektórych, takie same gesty wznoszone na koncertach, amulety zamiast krzyżyka czy medalika na szyi, przestaje dziwić, że współczesne pokolenie dzieci ma problem, by kilka minut posiedzieć w spokoju i posłuchać o rzeczach świętych.

Można powiedzieć, bez przesady. Dzieci poczuły trochę „luzu” i wykazują swoją kreatywność w tej akurat dziedzinie. Tak się jednak składa, że jakiś czas temu toczyłem dość ciekawą dyskusję na rzeczonym już FB na temat jednego z wykonawców, (aby nie obrażać artystów), którego satanizm jest powszechnie znany. Rozumiem, że w sposób naturalny jego pochwała mordu na Świętym, pogarda dla Błogosławionego (celowo nie podaję szczegółów, aby nie promować) przyciąga ludzi takich jak on, tzn. upatrujących w Bogu tyrana, a w Szatanie boga. Nie bardzo jednak rozumiem, skąd nie tylko tolerancja, ale i zachwyt takimi grajkami pośród ludzi, którzy uważają się za katolików? Przecież gdyby ktoś nazwał sztuką piosenkę w której śpiewa o pogardzie dla kogoś mi bliskiego, gdyby tam lżył ludzi, których szanuję, chyba nie słuchałbym tego, a już tym bardziej nie zachwycał się takimi melodiami?

Cóż, człowiek to jednak dziwna istota. Mówi, że kocha Boga, a zachwyca się tymi, którzy publicznie lżą Go za pieniądze. Chce być grzecznym dzieckiem rodziców, ale gdy oni nie widzą, zachwyca się zepsutym światem. Dziś liturgiczne wspomnienie św. Cecylii – patronki śpiewu  kościelnego, choć tak na prawdę nie wiadomo, czy grała na jakimś instrumencie. Mówią, że wielbiła Boga całym ciałem. Po otwarciu jej grobu kilkaset lat po jej męczeńskiej śmierci widać było, jak nie mogąc już mówić, gestami rąk wyznała wiarę w Boga. Wcześniej, będąc poślubioną poganinowi, nawróciła go swoim świętym życiem. To dopiero melodia Pieśni Miłości wyśpiewanej całym życiem! Czy zdążymy nią zachwycić współczesne dzieci i młodzież?