Miesięczne archiwum: luty 2014

Granice wrażliwości

Fot. ? radub85 - Fotolia.com
Fot. ? radub85 – Fotolia.com

Temat nie nowy i zapewne wzbudzi wiele skrajnie różnych reakcji. Zresztą co raz da się słyszeć w mediach, zwłaszcza przy okazji wystaw poświęconych ochronie ludzkiego życia organizowanych przez Fundację „Pro”, protesty ludzi, którzy uznali, że dane zdjęcie, widowisko czy słowa zgorszyły bądź wywołały szkody na psychice dziecka. Nawet w szkołach, zdarza się nierzadko, że fragment filmu z wizerunkiem ukrzyżowanego Pana Jezusa zostaje odebrany przez kogoś z rodziców, jako zbyt drastyczny i skutkuje tzw. „nagłośnieniem sprawy”. Mówiąc o ukrzyżowaniu, śmierci, cierpieniu nie sposób zresztą przedstawić tych faktów jako sielanki, kiedy zwłaszcza męka Pańska była apogeum cierpienia, jakie może zadać człowiek. Nawet w czasie wizyty duszpasterskiej zdarzyło mi się spotkać ze sprzeciwem mamy, której dziecku dałem obrazek św. Cecylii i krótko powiedziałem, że została zamordowana za wiarę. „Bo jak ona teraz to dziecku wytłumaczy”.

Można by powiedzieć, że obrona wrażliwości dzieci poprzez chronienie ich przed widokiem agresji, przemocy czy seksualizacją jest czymś co należy zdecydowanie poprzeć i pochwalić. Tyle, że jak to zazwyczaj bywa diabeł tkwi w szczegółach. Jak świat światem owe szczegóły byłyby do pokonania z łatwością, gdyby bardziej i mniej wrażliwi rodzice faktycznie kierowali się dobrem dziecka, a nie traktowali takowej instrumentalnie, i to wówczas, gdy chodzi o religię.

Swojego czasu była dość głośna sprawa, w której chodziło z grubsza o to, że któraś katechetka ucząc dzieci przykazań i robiąc z nimi rachunek sumienia do pierwszej spowiedzi świętej, postawiła pytania dotyczące różnego rodzaju grzechów nieczystych, oczywiście na poziomie klasy II SP.

Dziś niestety doszliśmy do sytuacji, gdzie krążyły po Sieci wytyczne WHO (tak, tak, ta sama organizacja która nie uznaje już homoseksualizmu za chorobę) w których proponuje się uczenie dzieci samotniczego grzechu nieczystego, jako czegoś, co ma przynosić radość. Pytanie, czy seksualizacja dzieci nie sprawi największej radości pedofilom, ale to już temat na inną okazję.

Okazuje się bowiem wiele razy, że poruszanie tzw. delikatnych tematów, ukazywanie scen Pana Jezusa wiszącego na krzyżu, budzi sprzeciw u tych samych rodziców, którzy zupełnie nie kontrolują, co dziecko ogląda na youtube, w TV, czy do jakich materiałów ma dostęp choćby przez smartfona.

Problem zdaje się tym większy, że kategoryzacja znanymi nam już symbolami materiałów telewizyjnych i ich dostosowanie do kategorii wiekowej ulega coraz większej genderyzacji. Skoro nawet poprzez przedszkola próbuje się zatruć psychikę i wrażliwość dzieci, ukazując im zboczenie jako pełnoprawną normę, to czy w ogóle można jeszcze na takiej formie uprzedzania o scenach zawartych w TV polegać?

Najprościej byłoby polegać na własnej ocenie i budowaniu takiej relacji z dzieckiem, aby zarówno dziś, jak i w przyszłości ani przez „równościowe szkoły”, przedszkola czy inne instytucje, a zwłaszcza przez „szklany ekran” żadne gender nie zatruło umysłów i serc dzieci. Zaś co do granic wrażliwości dotyczącej śmierci i przemocy warto też chyba zadbać o to, aby pod pretekstem chronienia dzieci przed takowymi, nie wychować ludzi, tyleż niewinnych, co bezbronnych wobec brutalności świata…

Zapraszam do dyskusji, także na Forum.

Co byś powiedział, gdyby…?

Fot. ? matusciac - Fotolia.com
Fot. ? matusciac – Fotolia.com

Katecheza pośród moich licealistów jak zwykle dostarcza powodów do przemyśleń. Stąd powtarzając się po raz kolejny przytoczę twierdzenie, że katecheza w szkole ma wielkie znaczenie nie tylko dla uczniów, ale także dla katechetów. Nie tylko my uczymy dzieci i młodzież, ale uczymy się także od nich. Obserwujemy ich świat, próbujemy im i sobie odpowiedzieć na stawiane przez katechizowanych pytania. A oto kilka słów o jednym z nich.

Zadanie było dość niekonwencjonalne. Aby lepiej porozmawiać o tym, jak wypowiedziane przez Maryję „Tak” wpłynęło na  jej relacje z Józefem, otoczeniem i Panem Bogiem poprosiłem, aby uczniowie klas drugich Liceum spróbowali w ciągu pięciu minut, na lekcji, napisać wpis do pamiętnika, jaki mogłaby wg nich zrobić Maryja, gdyby prowadziła pamiętnik. Innymi słowy, co mogła czuć i o czym myśleć po zwiastowaniu.

Gdy już klasa zdążyła głośno wyrazić swoją dezaprobatę dla zadania, merytorycznie pierwsi odezwali się chłopcy. To może my spróbujemy się postawić w roli św. Józefa, i zrobimy taki wpis, wczuwając się w to, co myślał i robił św. Józef, gdy dowiedział się, że jego narzeczona jest w ciąży? „Niech piszą, żeby nie było, że my tu jakieś gender wprowadzamy…”, dodały z uśmiechem moje uczennice. Stwierdziłem, że w sumie to dobry pomysł. Niech piszą.

Sprawa nie była jednak taka prosta, bo już za chwilę i to w obu klasach panowie mają ten sam problem. „Ale, Proszę Księdza. Czy to ma być dzisiejszym językiem?”. Patrzą się na mnie i śmieją się w głos. Znam moich uczniów. Domyślam się, co im chodzi po głowie. „Panowie, ale św. Józef był prawym człowiekiem. Nie pomyśleliście, że być może nawet nie używał takich słów?!”, próbuję ratować sytuację. Słyszę jednak. „No co Ksiądz? Niech sobie ksiądz wyobrazi. Ma ksiądz narzeczoną, między wami nic nie było, a ona przychodzi, i mówi: „jestem w ciąży”. No co można innego powiedzieć w takiej sytuacji?”. Hm. W moim słowniku nie posługuję się nigdy wulgaryzmami. W tej jednak chwili patrzę na śmiejących się moich uczniów i chyba mimo pozornie śmiesznej sytuacji, zaczynam dostrzegać wagę problemu; i to bynajmniej nie chodzi już o samo zubożenie naszego codziennego słownictwa.

Problem idzie chyba nieco dalej i konkretyzuje się pytaniem, co to znaczy być mężczyzną w dzisiejszych czasach? Jak jest dziś postrzegana męskość? Czy w tym wizerunku mężczyzny, zwłaszcza w relacjach z kobietą, jest miejsce na wrażliwość, opanowanie, poskromienie emocji, nawet w sytuacjach, gdzie nie wszystko da się zrozumieć? Św. Józef też nie rozumiał, co ma znaczyć sytuacja, w której się znalazł. Po ludzku w tamtej chwili nie wyobraża sobie poślubienia kobiety, która nosi nie jego dziecko, ale z drugiej myśli, aby ocalić jej życie. Ona jest wciąż dla niego ważna i ją kocha. Tylko sytuacja przerasta go. Nie jest w stanie jej zrozumieć. I wówczas Pan Bóg przychodzi z pomocą. Ale dopiero wtedy, gdy on, w tamtej konkretnej sytuacji zrobił co mógł. Zdecydował chronić zwój honor, ale jednocześnie ocalić życie Maryi.

Co robi dzisiejszy mężczyzna, gdy przerasta go sytuacja? Gdy życie wymaga od niego zbyt wiele? Odpowiedzi jest tyle, ilu mężczyzn postawionych w takich lub tym podobnych sytuacjach. Dobrze jednak by było, aby budować wzór męskości na przykładzie św. Józefa, a nie obraz św. Józefa w oparciu o współczesny stereotyp męskości.

Przeczytaj także:

Przeklęte dzieci

Gala SKC 2013!

Już miesiąc minął odkąd rozpoczęliśmy nowy rok. Zanim jednak wdrożyliśmy się w pracę i zaczęliśmy realizować nowe projekty, postanowiliśmy podsumować dotychczasowe osiągnięcia. Z tej właśnie okazji 12 stycznia 2014 roku odbyła się uroczysta Gala Szkolnych Kół Caritas.

Gala SKC

Pewnie zastanawiasz się, czym jest Szkolne Koło Caritas. Jest to wolontariat, który tworzą dzieci i młodzież, czy to w szkołach podstawowych, czy w gimnazjach, czasem nawet szkołach średnich. Chodzi w nim przede wszystkim o to, aby od najmłodszych lat uczyć się, że są wokół nas ludzie, którzy potrzebują naszej pomocy, których możemy wspierać. Ważne jest też, aby umieć takie osoby dostrzegać, by stale mieć otwarte oczy i serce, zwłaszcza jeśli w potrzebie znajduje się rówieśnik.

Właśnie ci młodzi ludzie, którzy w swoją codzienność wplatają wolontariat, pojawili się w niedzielę, 12 stycznia w Domu Nadziei Caritas Archidiecezji Lubelskiej. Rozpoczęliśmy nietypową Mszą św.,

SKC 2

aby tuż po niej mieć możliwość rozmowy, wymiany doświadczeń. Szkolne Koła opowiedziały o tym, jakie działania realizują, gdzie napotykają trudności, ale także jak najskuteczniej radzić sobie z wyzwaniami.

Kiedy nadszedł czas prezentacji działalności poszczególnych kół nie mogłam wyjść z podziwu, jak wiele akcji przeróżnego rodzaju organizują. Tak naprawdę na przestrzeni dziesięciu miesięcy nie ma tam ani chwili na nudę ? i dobrze! Bo chyba nikt z nas nie lubi tak naprawdę się nudzić, często po prostu nie mamy pomysłu jak zagospodarować ten wolny czas. Jeśli jedną z takich osób jesteś Ty, to właśnie na tacy otrzymałeś rozwiązanie Twojego problemu – dołącz do nas, zostań Wolontariuszem Caritas AL!

SKC1

W tym miejscu dzięęęęęęęękuję z całego serca wszystkim Wolontariuszom Szkolnych Kół Caritas, którzy swój wolny czas poświęcają na pomaganie, a także ich Opiekunom, którzy wykazują się ogromnym zaufaniem, otwartością na młodego człowieka i jego, nie raz dosyć innowacyjnych i nieprzewidywalnych pomysłów. Jesteście naszą Inspiracją!

A już niedługo pojawią się tutaj wpisy naszych dzielnych młodych Wolontariuszy z SKC, także obserwujcie bloga!

Wielki mały świat

Fot. ? Halfpoint - Fotolia.com
Fot. ? Halfpoint – Fotolia.com

Ferie dobiegły końca.  Do wakacji pozostało już tylko 144 dni. Powrót do szkoły po dłuższej przerwie pozwala czasem na spojrzenie zarówno na swoją pracę jak i na otaczających nas ludzi z lekkiego dystansu, choć może bardziej właściwym słowem byłoby napisać z nieco innej perspektywy.  W szóstej klasie wracamy do niezwykłego filmu „Podaj dalej”. Klasa obserwuje zmagania młodego bohatera,  który uwierzył, że może zmienić świat.  W tym ten, który go otacza.  Swoich najbliższych,  kolegów,  nauczyciela…

Ja korzystam z okazji i obserwuję klasę.  Przychodzi mi do głowy pytanie,  ilu wśród moich uczniów mam takich Trevorów, którzy marzyli kiedyś o innym świecie i zanim na dobre weszli w dorosłe życie już zrezygnowali i się poddali?  Czy idąc do pracy z ludźmi zwłaszcza z dziećmi, zastanawiamy się czasem jak wygląda ich „wielki mały świat”? Coraz więcej mówi się o indywidualizacji nauczania,  coraz bardziej modyfikuje się programy nauczania,  ale coś mi mówi,  że człowiek coraz bardziej pozostaje samotny w swoim „małym wielkim świecie”, i bez względu na to czego się uczy i jak poznaje świat pomiędzy sferą teorii a praktyką coraz bardziej powiększa się przepaść.

Podobnie dzieje się z naszym życiem religijnym. Ile to razy uczniowie mający wiedzę na bardzo dobry lub wręcz celujący zupełnie pozostają na uboczu życia religijnego.  Nie modlą się,  nie spowiadają prawie w ogóle nie chodzą do Kościoła. Gdzie popełniamy błąd? Czy może mają rację ci, którzy mówią, aby skupić się tylko na meritum naszej pracy, mechanicznie, żeby nie powiedzieć rutynowo, wykonywać to, czego się od nas oczekuje, a co do reszty uznać,  że przecież świata nie zmienimy i zwyczajnie nie przejmować się „małymi światami” innych ludzi?

Chyba do tego zmierza świat, w którym zdobycze techniki z jednej strony dają nam możliwość połączenia się z ludźmi na drugim końcu świata, rozmowy audio i video, a z drugiej zamykają nas samych w naszych „małych światach”, odgradzają od tych, którzy żyją obok nas, co sprawia, że zamykamy się w sobie i żyjąc obok siebie, przybieramy niczym w internecie różne awatary, będąc czasem dla samych siebie zagadką i tajemnicą. Oto dylematy na czas drugiego semestru Anno Domini 2014. Choć daleko im do Hamletowskiego „to be or not to be” to jednak warto chyba czasem się nad nimi zastanowić.

Gromnica na współczesne lęki

Fot. ? Renáta Sedmáková - Fotolia.com
Fot. ? Renáta Sedmáková – Fotolia.com

13 października 1884 r. Wielki papież Leon XIII zakończył Mszę św. i uczestniczył w innej, odprawiając dziękczynienie, jak to zawsze miał zwyczaj czynić. W pewnej chwili zauważono, że energicznie podniósł głowę, a następnie utkwił swój wzrok w czymś, co się unosiło nad głową kapłana odprawiającego Mszę św. 

Wpatrywał się niewzruszenie, bez mrugnięcia okiem, ale z uczuciem przerażenia i zdziwienia, mieniąc się na twarzy. Coś dziwnego, coś nadzwyczajnego działo się z nim. Wreszcie, jakby przychodząc do siebie, dał lekkim, ale energicznym uderzeniem dłoni znak, wstał i udał się do swego prywatnego gabinetu. Na pytanie zadane przyciszonym głosem: ?Czy Ojciec święty nie czuje się dobrze? Może czegoś potrzebuje?? – odpowiedział: ?Nic, nic?. Po upływie pół godziny kazał przywołać Sekretarza Kongregacji Rytów, dał zapisany arkusz papieru, polecił wydrukować go i rozesłać do wszystkich w świecie biskupów, ordynariuszy diecezji?. (Cytat za Amorth G. Wyznania egzorcysty, Częstochowa 1997, s. 36). Tekst zawierał modlitwę do św. Michała Archanioła, która brzmi:
?Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwościom Złego Ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy. A Ty, wodzu niebieskich zastępów, Szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen?.
Gdy go zapytano, co się zdarzyło w czasie dziękczynienia po Mszy św., Papież odrzekł, że w chwili, gdy zamierzał zakończyć modlitwę, usłyszał dwa głosy: jeden łagodny, drugi szorstki i twardy. I usłyszał taką oto rozmowę:
Szorstki głos Szatana: ?Mogę zniszczyć Twój Kościół!?
Łagodny głos: ?Możesz? Uczyń więc to?.
Szatan: ?Do tego potrzeba mi więcej czasu i władzy?.
Pan: ?Ile czasu? Ile władzy??
Szatan: ?Od 75 do 100 lat i większą władzę nad tymi, którzy mi służą?.
Pan: ?Masz czas, będziesz miał władzę. Rób z tym, co zechcesz?. (Cytat za Szatan w życiu Ojca Pio, Tarsicio z Cevinara, Łódź 2003, s. 8). Cytat za tygodnikiem Niedziela (www.niedziela.pl)

Dziś święto Ofiarowania Pańskiego, nazywane w polskiej tradycji świętem Matki Bożej Gromnicznej. „Gromnice miały chronić od wszelkiego zła. Zapalano je podczas gwałtownych burz i stawiono w oknie, prosząc o ratunek Matkę Boga. Świecę do dziś wkłada się w ręce umierających. W takich chwilach wskazuje ona na światło życia wiecznego, do którego wprowadza nas Chrystus. Gromnica jest wówczas symbolem czuwania. Na obrazkach przedstawia się Matkę Bożą Gromniczną idącą przez uśpioną wieś. Ma ona na głowie chustę, w ręku zaś trzyma świecę. W oddali widać stado wilków, które chcą dostać się do domostw ludzkich; odpędza je światło gromnicy. Ta symboliczna scena przypomina, że Maryja broni nas przed złem, ilekroć Ją o to poprosimy. Jest przecież Matką Światłości Świata… ” (Cytat za www.opoka.org.pl)

Pamiętajmy jednak, że zarówno egzorcyzm jak i gromnica mają być wyrazem naszej wiary, a nie gadżetem czy zaklęciem. Zwłaszcza, że świat duchów, zarówno tych dobrych – aniołów, jak i złych szatanów pozostaje tajemniczy i niewidzialny. Każda epoka i każdy czas ma swoje lęki. Kiedyś był nim piorun, żywioły, czasem nieznane i tajemnicze zjawiska. Dziś, świat ma odgromniki, szpiegowskie satelity i służby ratunkowe na telefon. Niestety wobec zagrożeń duchowych jesteśmy dziś niejednokrotnie bardziej bezbronni, niż dawniej. Jak powiadają, największym zwycięstwem szatana jest to, iż przekonał wielu, że nie istnieje…

„A ludzie to mówią…”

Fot. ? ra2 studio - Fotolia.com
Fot. ? ra2 studio – Fotolia.com

Mówią różne rzeczy, Panie. Bo odkąd postanowiłeś, że człowiek stworzony na obraz Twój i podobieństwo obdarowany został rozumem i wolnością, uzyskawszy dar mowy, stał się zdolny wyrażać miłość i nienawiść. Tyś kiedyś przemówił dając początek światu. Niebu i ziemi – wszystkiemu coś stworzył. Słowo w Twoich ustach ma zawsze moc sprawczą, więc co Ty Boże powiesz, zawsze tak się stanie.

Ponieważ jednak stworzyłeś nas ludzi na obraz Swój i podobieństwo Swoje, to słowo ludzkie też nigdy nie pozostaje bez żadnego znaczenia. Błogosławieństwo, przekleństwo, komplement, złośliwa uwaga, plotka, oszczerstwo… Mówione, pisane, od ust do ust, w gazecie, radiu, Internecie, telewizji… To przecież „tylko” słowo a zarazem „aż słowo”.

Słowem można pocieszyć, dać nadzieję, albo ją odebrać. Słowem można ocalić albo nawet zabić. Bo słowo ludzkie często pokazuje, co skrywają najbardziej tajemnicze zakamarki dusz ludzkich. Co więcej, jakże często słowo niesie ze sobą jakieś dodatkowe znaczenie. Jawne dla tych, co mają je zrozumieć i w tym samym czasie zupełnie pozbawione innego sensu niż tylko dosłowny, dla tych, którzy byli, są i mają pozostać zwykłymi widzami teatru życia, w jakim odgrywamy swoje życiowe role.

Dlatego o Panie, naucz nas nie rzucać słów naszych na wiatr. Naucz je ważyć, doceniać i szanować. Daj łaskę zrozumienia, że słowo jest po to, aby błogosławić, czyli dobrze życzyć. Nigdy zaś przeklinać, to znaczy złorzeczyć. Bo przeklinać, złorzeczyć, to przywoływać Złego, aby swą okrutną moc wylał na człowieka. Błogosławić zaś to przecież nie znaczy nic innego, jak powierzać Mocy Bożej tych, których kochamy. Ludzi, dla których jesteśmy życzliwi.

Tyś Boże zechciał w Swoim Przykazaniu, nakazać nam ludziom szanować Imię Twoje. Bo to, żeś ongiś powiedział do Mojżesza – „Jestem, Który Jestem”, to tak, jakbyś Ty – Bóg był z nami po imieniu. Jak gdybyś chciał powiedzieć, „Jestem zawsze i wszędzie, więc w każdej chwili życia możecie na Mnie liczyć.”

Dlatego błogosławmy sobie! Nawet, gdy złość w nas zbiera, kiedy usta zwyczajnie chciałyby „rzucać mięsem”, kiedy emocje puszczają, gdy cierpliwość słabnie, pozwól nam o Panie zwracać się zawsze do Ciebie. „Boże, daj mi siły”, „Panie, błagam Cię o cierpliwość”, „Chryste, pozwól to wytrzymać”… Boże, pozwól nam poznać jakie przyniesie owoce zwracanie się do Ciebie w najmniejszej potrzebie. Spraw, byśmy zaryzykowali i nawet, kiedy dziecko idzie do szkoły, by ludzie je żegnali „idź z Bogiem”, „wracaj z Bogiem” i „zostańcie z Bogiem”. Bo jaki skutek w życiu wielu ludzi przynosi codzienne darzenie się sformułowaniami: „Ty taki ……”, „A niech cię ….”, „O ….., ja cię ……. ” to chyba już wiemy, i chyba nie jesteśmy zadowoleni z owoców przekleństwa oraz złorzeczenia…

Więc proszę Cię Panie, pozwól nam powstrzymać się od pochopnych sądów, nad żyjącymi oraz umarłymi. Daj cnotę powściągliwości, nie tylko naszym ustom, ale także dłoniom, przyzwyczajonym do bezmyślnego stukania w klawiaturę. Prosimy Cię także Boże, daj nam prawdziwych przyjaciół, którzy nie obmówią, nie osądzą, nie zdradzą. Takich, którzy umieją dochować tajemnicy, którzy potrafią słowo przez nas mówione wysłuchać, choć przecież nie mają na wszystko odpowiedzi.

Jezu – Słowo Ojca, daj mądrość słowom naszym i pozwól nam zrozumieć, że czasem nawet milczenie, w zależności od chwili i od sytuacji, potrafi być słowem co daje śmierć lub życie, rani, albo leczy…